środa, 30 marca 2011

SPOTKANIA.....

Ostatni okres obfituje w spotkania zawodowe i towarzyskie, więc czasu brakuje na regularne pisanie bloga, ale dzielę się z Wami tymi wrażeniami.
Kinga Preis
J
Joasia Kasperska
Halina Głuszkówna
Marek Frąckowiak i ewa Złotowska u siebie na wsi





Józef Węgrzyn ze swoim następca z TVP 2- Maćkiem Domańskim

Prezes Media Corporation i Ja
Wizyta w domu Halusi Głuszkówny- aktorki , z która pracowałam w teatrze Syrena była niezwykle urokliwa, bo Halinka kupiła pyszny tort bezowy, co niekoniecznie było wskazane dla osoby z moją tuszą, ale co było robić- zjadłam cały. Kolejny dzień w towarzystwie Ewki Złotowskiej, która wreszcie podarowała mi swoja książkę. No i cudowne spotkanie na zakończenie tygodnia w korporacji MEDIA CORPORATION w towarzystwie Maćka Domańskiego/ byłego szefa TVP2/ i audiencja u osoby, którą niezwykle sobie cenię- Józka Węgrzyna, a znamy się od wielu lat. Poznaliśmy w telewizji, gdy poszłam na skargę na niesfornego redaktora TT, który zadeklarował, ze puści mój teledysk "Mój miłości krzyk", gdy "zjem z nim kolacje, a potem śniadanie"...... A na "śniadanie z nim" nie miałam najmniejszej ochoty i  ówczesny szef TVP 2- czyli Józek zareagował właściwie, a potem spotkaliśmy się przy okazji Telekamer - Teletygodnia, które na początku były organizowane wspólnie z Media Corporation. Dzisiaj MC to potęga produkcyjna, o czym mogliśmy przekonać się oprowadzani po wszystkich pomieszczeniach MC przy Maryli 28.

Mirek Kowalczyk
A uwieńczenie tygodnia- spotkanie w agencji Tessa  z moim przystojnym kolegą ze SZKOŁY PRZYSZŁYCH GWIAZD" czyli Teatru "Syrena", gdzie wspólnie byliśmy poddawani wiwisekcji  przez Prof. Aleksandra Bardiniego- Mirkiem Kowalczykiem. Uff- ciężki tydzień, ale jakże urokliwy


czwartek, 24 marca 2011

WRESZCIE MOŻE SPAĆ SPOKOJNIE

Ze Zbyszkiem Buczkowskim poznaliśmy się lata temu, gdy przypadkowo w Spatif-ie opowiadał intrygującą historię, gdy niemal nie został połknięty przez rekina, podczas jednej ze swoich licznych podróży po świecie, gdy wypadł z jachtu do Morza Śródziemnego. Słysząc tę mrożącą krew w żyłach, podsłuchaną dykteryjkę, zapytałam- wtedy jeszcze pana Zbigniewa-/ od tamtej pory jesteśmy zaprzyjaźnieni /czy mogłabym ją opisać. To właśnie wtedy powstał- kontynuowany latami cykl - na łamach Teletygodnia "Przeżyłem to tylko raz". I, choć od tamtej pory- prywatnie rozmawialiśmy na różne tematy i wiedziałam, ze wychowywał się bez ojca, jego sprawy rodzinne owiane były tajemnicą, a na odgłos słowa "ojciec"- ten zwykle roześmiany i radosny, kawał chłopa - poważniał i urywał temat. Od niedawna sam chce mówić o tym głośno, bo śmiało już może spoglądać w przeszłość. Ojcu, który zginął w podobnych okolicznościach, jak rodziny lecących do Smoleńska- wreszcie zdołał, po latach postawić pomnik. Więcej w aktualnym na rynku wywiadzie ŻYCIA NA GORĄCO.

niedziela, 13 marca 2011

IRENA KWIATKOWSKA - pożegnanie

Jutro pogrzeb wielkiej gwiazdy- Ireny Kwiatkowskiej. Moje pożegnanie z panią Ireną w najnowszym/ aktualnie na rynku/ Życiu na Gorąco

sobota, 12 marca 2011

PS TELETYDZIEŃ

Kochani czytający mojego bloga BEZ MASKI i ci którzy doskonale się bawią wpisując prowokacyjne komentarze licząc na to, ze w końcu zacznę się babrać w wywlekanie brudów czy żalić na łamach internetu, a także ci, którzy grożą, abym przestała go pisać, bo" będę bez kaski...." Obiecałam sobie wprawdzie, że nie będę się odnosić do komentarzy, ani ich moderować, dlatego nie mam wpływu na to, co piszecie, ale w natłoku ostatnich wpisów monotematycznych muszę, a raczej chcę to zrobić.
                   Faktem jest, że ostatnio nie ma moich wywiadów w Teletygodniu... Ale tak już jest,  że  mężczyzna wybiera kobietę, kobieta- faceta,  redaktor naczelny pracowników czy współpracowników i każdy może w odpowiednim momencie dokonać zmiany. Teletydzień jest profesjonalnie prowadzonym pismem telewizyjnym i mimo, że nie czytuję tam już swoich wywiadów, nadal go kupuję, bo jako chyba jedyny z programem telewizyjnym ma przejrzystość, której nie znajduję w żadnym, innym tytule tego typu, do czego zachęcam również innych.
      I tak, jak nie zmierzam komentować na łamach Interentu swojego życia prywatnego, tak nie będę komentować zawirowań zawodowych. O ważnych osobowościach filmu i teatru, tudzież intrygujących wydarzeniach zawsze Was powiadamiam i na tym się skupmy. Komentujmy to co jest, a nie to- czego nie ma. OKY?!

piątek, 11 marca 2011

Intrygująca Mazurówna- książka już w sprzedaży

To było jedno z tych spotkań, które wywołuje nutkę zimnego potu na plecach, bo Krystyna Mazurówna nie jest łatwą rozmówczynią. Pani Hania Grudzińska z wydawnictwa "Marginesy" umówiła nas w swojej firmie na Żoliborzu. jak zwykle byłam wcześniej, sympatycznie przyjęta przez jej wspólniczkę panią Majkę Lipowską. Rozmawiałyśmy sobie słodko popijając pyszną kawkę, gdy na parterze willi pojawiła się primabalerina.
    Już na samym dole, jeszcze w panującym półmroku widać było, że nie do końca przypadniemy sobie do gustu, a już pierwszy sygnał dal się zauważyć, gdy przed wywiadem poprosiłam o dedykację w książce, którą wydawnictwo przesłało mi dzień wcześniej, abym mogła się przygotować
- Zechciałaby mi Pani napisać dedykacje?
- Po wywiadzie! Jeszcze nie wiem czy pani lubię.
Dobrze się zaczyna- pomyślałam i zaczęłyśmy rozmowę.  Trudną, ponieważ pani Krystyna kontrowała każde moje zdanie pytające. A i ja nie próbowałam być super delikatna, co mam w zwyczaju, bo pierwsze pytanie dotyczyło ilości  operacji plastycznych. Bowiem muszę przyznać, że jak na swoje lata wygląda rewelacyjnie.
Nie miałam zbyt dużo czasu, aby przeczytać tę książkę, a jednak z uwagi na jej treść i wyjątkową oprawę zasnęłam nad ranem pochłonięta lekturą.Książka jest naprawdę ciekawa, ponieważ bez tajemnic sprzedaje życie osobiste tancerki i mężczyzn, którzy w tym życiu zaistnieli i tych, którzy zapisali się czarną kartą.
Nie mogłam się wprost oderwać, aż w końcu padałam. Ale jedno, co utkwiło mi w pamięci- to różnica faktów jakie opisuje o swoim małżeństwie z Tadeuszem Plucińskim- Pani Krystyna, a wcześniejszą relacją Tadzia w udzielonym mi jednym z wywiadów, o co oczywiście postanowiłam zapytać gwiazdę tańca. Zdecydowanie odpowiedziała, ze były mąż kłamał, zaś ona mówi prawdę. jak jest prawda? Na pewno jeszcze raz zapytam o to Tadeusza, a póki co polecam artykuł w ŻYCIU NA GORĄCO

poniedziałek, 7 marca 2011

Agnieszka Osiecka- 15 rocznica śmierci

Zbiegło się tak, ze własnie dzisiaj  kończyłam artykuł o Janie Nowickim/ poświęcę mu osobny post/, gdy usłyszałam w radio, że własnie przypada 15 rocznica śmierci wszystkich pewnie ukochanej Agnieszki Osieckiej. tak się składa, że miałam ten zaszczyt znać ją osobiście, gdy współpracowała z prowadzonym przeze mnie miesięcznikiem COLLECTION, gdzie wspólnie z Zosią Nasierowską redagowały autorską kolumnę PORTRETY. Przypomniałam sobie, że jednym z ich bohaterów był właśnie fotografowany przez Zosię - Jan Nowicki
Tajemnica sukcesu Agnieszki Osieckiej poległa na czymś więcej, niż teatr STS-u. Jej teksty świadomie lub nie składały się na kronikę obyczajów kilku dziesięcioleci. Choć zazwyczaj odległe od wydarzeń  z pierwszych stron gazet, często z nuta łagodnego smutku, jej wiersze-piosenki są świadectwem naszych niepokojów, leków, tęsknot i marzeń. Warto przypomnieć....
                         Za nasze polskie życie
                         za takie, jakie jest
                         wypijmy wódeczki łyczek
                         z domieszką cichych łez

piątek, 4 marca 2011

BEZ MASKI: Wielka, mała kobietka- IRENA KWIATKOWSKA

BEZ MASKI: Wielka, mała kobietka- IRENA KWIATKOWSKA: "Na scenie rozśmieszała, bawiła do łez. W życiu- jak większość JEJ pokroju artystów- była śmiertelnie poważna. I nawet, jak opowiadała dowcip..."

Wielka, mała kobietka- IRENA KWIATKOWSKA

Na scenie rozśmieszała, bawiła do łez. W życiu- jak większość JEJ pokroju artystów- była śmiertelnie poważna. I nawet, jak opowiadała dowcip jej twarz nawet na sekundę nie zdradzała pointy, a słuchacz bal się pierwszy roześmiać bojąc się nie zapeszyć.... Była niezwykła zarówno w swojej prostocie, niesłychanej religijności i wierze, która omal nie zaprowadziła ją do kompletnego bankructwa/ szczegóły w następnym Życiu na Gorąco/. W wierze w człowieka nie dopuszczała do siebie myśli, że za słodkimi słówkami i umizgami krył się złodziej jej ufności.
     Uczennica- mistrz poznałyśmy się wiele lat temu występując wspólnie w tych samych programach PODWIECZORKU PRZY MIKROFONIE, TEATRZE SYRENA, wreszcie na estradzie. Właściwie poza zwrotami  grzecznościowymi- wtedy- nigdy nie było okazji, aby się do niej zbliżyć czy porozmawiać. Swoją postawą niezwykłego skupienia wywoływała nieudawany dla siebie respekt. Była mistrzynią monologu, prawdziwą gwiazdą  sceny.
    Nigdy też nie śmiałam zwrócić się do NIEJ z prośbą o wywiad. To nastąpiło dopiero 3 lata temu, gdy była już w Skolimowie. Musiałam zwrócić się do JEJ bratanicy p. Krystyny Kwiatkowskiej, która musiała ułatwić ten kontakt. Pani Irena na pierwszy rzut oka przypomniała mi moją sw. p. babcię Weronikę z Grudziądza. Była podobnej postury, wzrostu i miała podobny tembr głosu, choć w JEJ przypadku bardzo charakterystyczny. Spotykałyśmy się później kilkakrotnie i wbrew temu, co w redakcjach głosili koledzy- dziennikarze, że nie było już z NIĄ kontaktu- ja ten kontakt odnalazłam. Oczywiście w dużej mierze za
sprawą Pani Krysi Kwiatkowskiej, która w pierwszych słowach powiedziała: Ciociu- pani Teresa pracowała z tobą w Syrenie" To była przepustka dla mnie, aby wejść do JEJ już nieco zmąconego wiekiem świata. Miał zaszczyt być w nim podczas kolejnych spotkań z Panią Ireną. Dzisiaj tak, jak cala Polska żegnam ją ciepłymi słowami- Byłaś, jesteś wielka Pani Irenko. Do zobaczenia za ścianą ciemności,

środa, 2 marca 2011

BODZIO ŁAZUKA dzisiaj na planie we Wrocławiu

Jak zwykle jestem spóźniona z informacjami o artykułach, ale może i dobrze, ze żyję w niedoczasie. Gorzej, gdyby było na odwrót. Dopiero dzisiaj zadzwoniłam do Bodzia, aby go powiadomić, że wywiad z Nim w ŻYCIU NA GORĄCO jest już w kioskach. Zapomniałam dodać, ze to ostatni dzień, bo jutro ukaże się już nowy nr. Bodzio jest akurat na planie serialu we Wrocławiu, ale obiecał wysłać kogoś z ekipy filmowej po pismo. Nie każdemu by to wypadało, ale Łazuka ma specjalne przywileje, więc nic dziwnego, ze zawsze, jak jedzie do Wrocławia czuje się doskonale i ma wyśmienity nastrój. Musiałam przeprosić tylko, ze redakcja wyrzuciła informacje o jego książce. W każdym razie polecam, bo jest w niej dużo świetnych anegdot, a wydawnictwo Pruszyńscy postarało się o świetne ilustracje i oprawę plastyczną. Zresztą ostatnio muszę przyznać, ze książki, jakie do mnie docierają to prawdziwe perełki. Niebawem napiszę o wspaniałej książce wydaną przez MARGINESY- biografia Krystyny Mazurówny, ale to opowieść na odrębnego posta. Musze chwilę odetchnąć.