czwartek, 30 czerwca 2011

Leonard Pietraszak- niezmienny

PANI DOMU LEONARD PIETRASZAK
           Z panem Leonardem Pietraszakiem poznaliśmy się kilka lat temu i od tego czasu jesteśmy w bardzooooo sympatycznych relacjach. Nawet, jak nie udziela mi wywiadu rozmawiamy przynajmniej telefonicznie i zawsze jest to uczta duchowa . Jak mi powiedziano rozstał się z Teatrem Ateneum- jak zresztą wielu wybitnych aktorów/ E. Wiśniewska, M. Kociniak, K. Tkacz/ w niezupełnie na własne życzenie.....
           Zastanawiam się czasami, gdzie jest teatr naszego dzieciństwa? Świątynia sztuki, do której wchodząc wstrzymywało się oddech? Smutne.... Dobrze, że istnieją jeszcze aktorskie autorytety- jak , bo w przeciwnym razie można by pomyśleć , ze wirtualna rzeczywistość pochłonęła nas bez reszty. W każdym razie Leonard się nie zmienia.
Zapraszam do PANI DOMU  na wywiad z mistrzem.
PS. SABINEK już szaleje i ujada na wrogów.

piątek, 17 czerwca 2011

SABINEK- miara człowieczeństwa

Kochani, wszyscy którego zdrowie Sabinka interesowało i nadal interesuje wybaczcie, że tak długo nie pojawiałam się na łamach, ale życie i zdrowie mojego pieska jest od kilku już miesięcy sprawą priorytetową! Sabinek, jak pisałam choruje- ma włóknika II stopień złośliwości- to taki guzek, który  mu się  pojawił na prawej łapce między palcami, w zeszłym roku. Najpierw wyglądało to niegroźnie, kuleczki wielkości jagody, potem śliwki. W styczniu miał operację w Klinice przy Gagarina. Miesiąc terapii, co drugi dzień jeżdżenia na zmianę opatrunków i, kiedy wyglądało, że "paskudztwo" zniknęło pojawiło się w wielkim nasileniu / zdjęcia w poprzednich moich postach/ wyrastając do wielkości dużej gruszki. Tym razem wymrażanie ciekłym azotem również nie przyniosło efektów, więc droga chemia sprowadzana z zachodu, po której guz błyskawicznie znikał, ale dr Kowalczyk z Kliniki na Bemowie zaordynował mimo wszystko usunięcie środkowego palca.  I tak 3 czerwca operacji podjął się znany chirurg dr Sterna.
    Nie muszę mówić, bo wiele osób pisało w komentarzach o kosztach takiego leczenia, że pochłonęło to naprawdę sporo kasy..... Musiałam pozbyć się pewnych gadżetów, więc nie mam czym zrobić aktualnego zdjęcia Sabina, zresztą to sprzed 2 lat pokazuje, jaki był kiedyś radosny. najważniejsze, że się obudził po drugiej już w tym roku narkozie i powoli wraca do normy- miejmy nadzieję, bo jak wiadomo w sprawach raka medycyna nie daje gwarancji. Czasami sam zapomina, ze jest tak słaby, że jak pobiegnie za ptakiem- to potem pada i leży, a ja umieram ze strachu, ze się nie podniesie.
        W pewnym okresie czasu apelowałam, żebyście nie komentowali mojego nie pojawiania się na łamach Teletygodnia, bo te komentarze- jak mi mówiono doprowadzały do szału obecną redaktor naczelną, a nawet jak mi przekazywano posądzała, że sama je fabrykuję. Wtedy to mnie nawet złościło, dzisiaj odniosę się do pani naczelnej otwarcie. Dlaczego akurat dzisiaj? Bo sprawa dotyczy właśnie Sabinka.
       Gdy koszty choroby Sabinka przekroczyły znacznie granice mojej wypłacalności, a koncerty zostały odwołane, bo jestem potrzebna mojemu zwierzakowi- zwróciłam się o pomoc czyli możliwość intensywniejszego pisania na łamach, do wszystkich pism, z którymi współpracowałam, w tym również do redaktorów Teletygodnia, tyle , ze redaktorzy nic nie mogą zrobić, bez pozwolenia naczelnego czy naczelnej. Wszyscy stanęli na wysokości zadania i pomogli prócz -Teletygodnia, z którym pracowałam za kadencji wszystkich redaktorów naczelnych, czyli od samego początku istnienia pisma, dla którego robiłam największe i najważniejsze wywiady i w którym pracowałam nawet na etacie, gdy obecna naczelna dopiero,  raczkowała w nim- jako adeptka dziennikarstwa. A, gdy została naczelną  Świata Seriali również u mnie zamawiała najbardziej prestiżowe dla tego pisma wywiady min. z Ireną Kwiatkowską czy  Krzysztofem Kolbergerem.
      Co zatem się stało, ze nagle zrezygnowała  z moich umiejętności dziennikarskich? ŻE skreśliła mnie z listy współpracowników  Teletygodnia? Czy zawazył mój blog, gdzie napisałam BEZ MASKI, że wyrządzono krzywdę Ilonie Kuśmierskiej? Zresztą nie tylko z moich usług zrezygnowała, również znakomitego autora- Jerzego Andrzejczaka/ Jurka nie widziałam sto lat , a dowiaduję się, że spotykamy się codziennie..../. A Jurek jest naprawdę wybitnym dziennikarzem, doceniałam jego reportaże będąc naczelną redaktor naprawdę ekskluzywnego magazynu COLLECTION i byłam dumna, że wraz z Agnieszką Osiecką, Lucjanem Kydryńskim, Zygmuntem Broniarkiem i wielu, wielu innymi i ON ze mną współpracował.  A może skreślenie, ze ośmieliłam się pisać na blogu o Collection? Ale może to taka mania rezygnować z dobrych dziennikarzy, a przyjmować tych, których wyrzucił redaktor naczelny, który ją przyjmował do pracy?  Może to taka moda byłemu szefowi nie odpowiadać dzień dobry? Może to taka moda, aby robić pismo, do którego teraz znani aktorzy nie chcą udzielać wywiadów, nawet, jeśli  proponuje im się aż trzy kolumny? Widocznie to zamierzone działanie, jak ktoś z blogowiczów zauważył w komentarzu, aby pokazywać okładki aktorek z pieskami, a w tym samym czasie  nie reagować na apeli pokazując miarę swojego człowieczeństwa.....  I na tym koniec mojego komentarza na temat tej smutnej pani naczelnej....
      Kochani najważniejsze, że- mój piesek żyje i czuje się lepiej. Jeszcze raz dziękuję redaktorom naczelnym, ich zastępcom i z zespołom PANI DOMU, PRZYJACIÓŁKI, ŻYCIA NA GORĄCO I REWII za ogromną pomoc. To jest miara WASZEGO CZŁOWIECZEŃSTWA!!!!!