niedziela, 21 listopada 2010

Anna Warecka- czyli pani Basia nie żyje...

Wczoraj otworzyłam list, który raz nadszedł z dużym opóźnieniem i szedł też bardzo długo
Pani Basia, a właściwie Anna Warecka, bo taki był pseudonim pani Barbary Henel, żony profesora Henela.
Wprawdzie napisała dla mnie tylko dwie piosenki
IDZIE NOWY ROK
MÓJ MIŁOŚCI KRZYK
ale byłyśmy bardzo zaprzyjaźnione.
                       Mimo dużej różnicy wieku rozumiałyśmy się doskonale i pracowałyśmy na tych samych falach. Byłam przekonana w swojej naiwności, ze akurat ONA nigdy nie odejdzie, bo kipiała radością życia, większość swoich nagrań załatwiała telefonicznie, bo jej wrodzony wdzięk, a zarazem determinacja i siła przekonywania sprawiały, że nie pozwalała siebie spławić. Zawsze doprowadzała wszystko do szczęśliwego finału, do końca wydając swoje płyty. NIE BEZ ZNACZENIA JEST POWIEDZENIE......
ŚPIESZMY SIĘ KOCHAĆ LUDZI, BO TAK SZYBKO ODCHODZĄ......
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem odwiedzenia pani Ani, aby jej powiedzieć, ze wróciłam na scenę i że będę w swoim programie śpiewać jej Mój miłości krzyk piosenkę  z filmu TOP GUN, do której pozwolono jej napisać polski tekst, a mnie tę piękną piosenkę nagrać w Polskim Radiu z orkiestrą Jerzego Miliana w Katowicach. Nie zdążyłam jej powiedzieć, słowa tej piosenki znowu odżyją na estradzie. Byłaby szczęśliwa. Ceniła moje pióro dziennikarskie, ale bardzo żałowała, ze porzuciłam scenę.
   Pani Aniu jeszcze raz bardzo Pani za wszystko dziękuję. Wierzę, że będzie pani czuwać nad moimi poczynaniami na estradzie.
        
              

Brak komentarzy: