poniedziałek, 29 lipca 2013

PRZEDWAKACYJNE RADY BABCI WERONIKI

W zasadzie już na wylocie....Ale wszak dzisiaj poniedziałek, a jutro jeszcze lipcowy wtorek nalezy się Wam jeszcze jeden - przed przerwą post na moim blogu BEZ MASKI.
    Zamierzałam nawet zeskanować pewne zdjęcia i rodzinne fotografie, ale ten upał mnie kompletnie dobija, a i zmęczenie święga zenitu, nie potrafię już normalnie nawet kojarzyć, więc stwierdziłam, że ograniczę się tylko do tekstu. Jeszcze tylko trzy dni łącznie z dzisiejszym takiej gehenny i wszystko się zmieni....
     WIERZĘ, ZE NAJLEPSZE, bo zgodnie z tym co ostatnio mi wtłaczał do głowy mój wspaniały kabaretowy przyyjciel FILIP BOROWSKI, który mnie odwiedził po raz pierwszy w domu, a znamy się raptem 30 lat-  tylko POZYTYWNA ENERGIA!!!!
    A skoro mowa o pozytywach...
Przypomniała mi się moja ukochana niestety już śp. Babcia Weronika, która w zasadzie mnie wychowywała....Otóż babcia zawsze i na wszystko miala swoje złote reguły i myśli, które delikatnie sugerowała wprowadzać w życie. A skoro wakacje warto nietóre przynajmniej z nich przypomnieć.
                       MASZ DZIECKO...- BIERZ ZA NIE DOPOWIEDZIALNOŚĆ!
  W tym momencie przypomniały mi się opowieści moich przyjaciółek, którym rauma z dzieciństwa ostro dała się we znaki w życiu dorosłym. 
    Jedna z nich zwierzyła mi sie kiedyś, jak to będąc małą dziewczynką i mając stosunkowo młodych rodziców została zabrana przez nich motorem na grzyby. Gdy koszyki były już wypełnione po brzegi rodzice wsiedli na motor i niby dla żartu odejchali. Moja mała 4 letnia przyjaciółka została sama w lesie i zanim po nią wrócili przeżyła potworną traumę: strachu7m porzucenia, krzywdy. Oczywiście rodzice wrócili, bo to miał być tylko żart. Niestety ten żart odbił się tragicznie na jej psychice. Nawet już jako osoba dorosła wolala wczesniej odejść od meżczyzny, niż zostać porzuconą.
   Druga koleżanka opowiadała, jak to rodzice, gdy przyszła na świat jej młodsza siostra zamykali furtkę taze dla zabawy, a ona stała przed furtka, gdy oni żartowali idź sobie   my ciebie nie chcemy, bo mamy już inną dziewczynkę- twoją siostrzyczke. Nic dziwnego, że kiedy moja koleżanka probówała róznymi sposobami myścic się na swojej młodszej siostrze w dzieciństwie niemal próbując ją zabijać. Do tej pory ta ała, tej większej ma wszystko za złe....
  Mój wlasny przykład ze swojego podwórka
Wczoraj pojechałam na dzialkę, gdzie cały czas przebywa z dyrektorem agencji Tessa mój pies- adoptowana Bernardynka. Przygotowując im przerózne posiłki, bo przecież mnie nie będzie spoglądałam w okrno, bo na dworze panował skwar, więc mimo wszystko lepiej było gotowac w domu- plakałam. I nie dlatego, że kroiłam cebulę, tylko, ze na parapecie okiennym stoi piękne zdjęcie dwóch moich poprzednich piesków - owczarków podhalańskich. Pierwsza SABA, drugi choć miał w rodowodzie SABAŁA- - tak naprawdę wabił się SABINEK. Płakałam patrzać akurat na jego zdjęcie. 
    SABĘ kochałam bardzo, choć byłą wredną góralką, przywieziona z Zakopanego potrafiła nawet mnie ugryźć. Odeszła po 1, 5 rocznej chorobie/ mając 11. 5 roku/ na zawał z wylewem, dokładnie- tak jak mój TATUŚ. Podobno to najlżejsza śmierć. Została pochowana na PSIM CMENTARZU w Koniku Starym, gdzie dzisiaj ją odwiedziłam. Ma sój pomnik ze swoim zdjęciem. Po jej śmierci niemal przez rok codziennie zalewałam się łazami nad jej grobem, czasami- a cmentarz jest w środku lasu- jeżdziłam tam o 5 nad ranem lub późnym wieczorem i marzyłam, aby ktoś mnie tam zabił tak bardzo cierpiałam po jej śmierci.
   A półtora roku później, gdy byłam już w kompletnej rozwałce psychicznej przywieziono mi z gieldy- bo sama nie byłam w stanie pojechać zapijając się szampanem, bo w ty czasie odszedł również Tato/ 2001 r/- przywieziono mi do domu maleńkiego w koszyku SABAŁKĘ. W psiej kalsyfikacji był największą miłością mojego życia.  Zresztą dwa razy mi je uratował.... ale to nieczas, aby o tym mówic. W każdym razie ten niby pies był nie tylko najlepszym moim przyjacielem, ale niemal najbliższym mi CZŁOWIEKIEM, jakby dziwbie to nie zabrzmiało. Rozumieliśmy się jakąś dziwną, ponad ziemską mocą. Wystarczyło coś pomyśleć on już to robił, gdy plakałam rozśmieszał mnie, a do tego był tak ostojny, dobrze ułożlony, że byłam dumna wychodząc z nim na spacer. Miałam nadzieję , że pożyje dł;użej, ale niestety zachorował na raka---- cała relacja w BEZ MASKI lata wcześniejsze. Miałam wówczas przepiękne, obszerne biuro w własną, sceniczną garderobą, w wysokim wierzowcu, gdzie specjalnie dla Sabina zrobiłam schody z wyjściem na wielki taras,  ale Sabinek nie lubi tam ze mną przebywać, nawet, gdy wielokrotnie w nim nocowałam, wolała wracać do domu. Gdy zachorował, przeszedł trzy operacje łapy, bo rak zanim miał przeżuty na inne organy wydawął sie bardzo niegroźną kuleczką między palacami- na świecie zaczął sie tzw, kryzys, w dodatku strtaciłam najbardziej dal mnie dochodowe pismo Teletydzień, więc agencja zaczeła zwalniac ludzi. Brałam każda pracę, a wręcz o nią błagałam, by ratować Sabinka, bo chemia, która psrowadzałam z Anglii- była potwornie droga- jedno opakowanie na tydzień 800 PLN. Ale nic poza NIM się wtedy nie liczyło. Zmiana kilnik, wyjazdy w różne zakątki Polski, aby znaleźć ratunek nic nie dały. Pamiętam, koszmarny sierpień dwa lata temu, gdy siedząc z ni na działce robiłam mu o północy kroplówkę.  Nastepnego dnia wioząc go 50 km do lekarza, gdy przewrócił się przed lecznicą kazałm zrobić ostatnią najdroższą reanimację, ale skoro się nie powiodoła, ze ściśniętym sercem podjęłam decyzję o autanazji. To był- jak dziś pamiętam piątek. Zabrałam go jeszcze do Warszawy, znowu padł mi przed blokiem ale na ostra komendę ostatkiem ził wstał i wolno podążył do windy. W sobotę pojechaliśmy na działkę, gdzie obok działki miał w lesie wykopany już głęboki, ludzki grób. Razem poszliśmy go jeszcze zobaczyć. A ponieważ lekarz dawał jeszcze 1 procent na poprawe chciałam mu zrobić kolejną kropłowkę. Wtedy to on a nie ja podjął decyzję- STOP! i nie wziął już leków. Nastepnego dnia po zjedzeniu kilograma najlepszej i najdroższej wołowiny przyjechali moi przyjaciele i doktor. Wiedział co się stanie. zrobił jeszcze krok aby wejść pod stół, ale powiedziałam Sabinku NIE już czas i leżąc obok moich nóg, głaskany i całowany przy głosach i śmiechach moich przyjaciół o co poprsiłam dostał podwójną dawkę zastrzyku śmieci.  Spał tak pięknie. Przyjaciele zostawili mnie z nim na kilka godzin, o co prosiłam.  Gdy nadszedł ten czas ostulony w njalepszą kołdrę, ze swoim ulubionym pieskiem i aniołkiem w łapce został przez nas odtransfortowany na miejsce spoczynku.
      DLACZEGO POWIEDZIAŁAM O TYM W TAKICH SZCZEGÓŁACH?
Dlatego, że niespełna miesiąc po jego śmierci adoptowałam porzuconą Bernadynkę Berę, która oczywiście wabi się SABA 2, i której ufność, bo została bardzo przez ludzi skrzywdzona zyskałam dopiero po kilku miesiącach. Wiem, że mnie kocha i zamną tęskni, ale ja widzę, że zarówno SABY 1, jak i jej tak już nie pokocham. Widze też, że barddzo przywiązała się do swojego opiekuna, bo z kolei dla nie go to ona jest teraz wszystkim. Zmierzam do tego co mawiała babcia WERONIKA:  W zyciu trzbea być odpowiedzialnym! jeśli bierzesz zwierzaka, bierzesz go na całe życie. Nie wyrzucasz podczas wakacji, tylko jesli nie możesz zapewniasz mu taki byt, jaki sama być sobie życzyła. To samo mówiła o miłości ludzkiej:
NIE MA TEGO, ZE KAŻDA MIŁOŚĆ JEST INNA, ALE RÓWNIE WIELKA. WIELKA MIŁOŚĆ ZDARZA SIĘ TYLKO RAZ W ŻYCIU i za nią również bierzesz odpowiedzialność. jeśli nie masz cywilnej odwagi lepiej w porę się wycofać, aby kogoś nie skrzywdzić!
Nie zostawiajcie więc zwierząt, nie lekcewazcie ludzi, nie bawcie się ich uczuciami, bo tak jak dziecko nadal kocha swoich rodziców, kolejna zadra w ich sercu pozostaje do końca życia i jednego z rodziców już nie kochają miłoscią bezwarunkową.
    Ludzka wytrzymałość ma swoje granice.
A skoro zeszliśmy na uczucia i miłość...Babcia WERONIKA- moja ukochana miała tez na ten temat swoje teorie
                           TEORIE BABCI NA TEMAT MIŁOŚCI 
Otóż babcia uwazała, że nie ma idelanych związków,  bo partnerzy się dobrze dobrali. Idealny związek- wedl;ug Babci- to taki, gdzie nikt nikogo nie rani swiadomie, taki gdzie wszystko się wybacza prócz zdrady. uważała, ze ludzie kazdego dnia powinni pracować na związek tak, jakby miał skończyć się następnego dnia, dawać z siebie wszystko, bo tylko wtedy ma on szanse zbliżenia się do ideału. Babcia miała jeszcze takie swoje powiedzonka: ZANIM ZWIĄŻESZ SIĘ Z MĘŻCZYZNĄ PATRZ JAKI MA STOSUNEK DO SWOJEJ MATKI I W JAKI SPOSÓB ROZSTAWAŁ SIĘ Z BYŁYMI KOBIETAMI, Z KTÓRYMI BYŁ. Niestety rady babci bardzo zapadły mi w pamięci, więc na wszelki wypadek- choć facetem nie jestem- zawsze dobrze rozstawałam sie z moimi byłymi, hcoc niedobrze na tym wychodziłam finansowo...../ ha, ha/
     Zatem wakacyjna rada kochani...
Flirty flirtami, romanse romansami, ale uważajcie, aby kogoś nie skrzywdzić. 
Czasami w imię tej prawdziwej miłości trzeba podjąć rygorystyczne kroki w swoim życiu, bo nie ma wyjścia, ale suma sumarum wszystkim to potem wychodzi na dobre. Nadal ci cco nadal kochają, godzą się, ze komuś z ich bliskich nalezy się wreszcie miłość. na tym to polega.

      No i na samo zakończenie, poniewaz od czwartku już mnie nie ma na Fejsie.....
                        moja tym razem rada dla Fejsbukowców
Face Book nie moze być martwnym portalem spolecznościowym. Niektórzy z Was wolą czytac co inni piszą, nie lajkując niczego. Nic dzinwego, ze jako najbardziej oblegany portal- administracja zaczyna likwidować pewne konta. Like- ujcie to co wam sie podoba i komentujcie. Wtedy wiecej osób będzie również i was lajkować. Lajkujcie tez reklamy, bo nawet, gdy z nich nie skorzystacie przynajmniej zrobicie komuś przyjemność , że ich zauwazyliście.
    Kilkoro z moich znajomych, w dodatku kompletnie niekumatych internetowo straciło na jakiś czas fejsa i nagle poczuli sie, jak bez ręki. No tak to bywa.....Ile teraz muszą włożyc pracy , aby odzyskać dawne dane....No tak to już jest Nikt przecież nikogo nie zmusza do bycia na portalach społecznościowych, ale jak już jesteście, przyjmujcie znajmych, lajkujcie, każdego można przecież wywalić potem i bawcie się dobrze.
A WSZYSTKIM ŻYCZĘ MIŁOŚCI, CUDOWNYCH WRAZEŃ PODCZAS WAKACJI,
                      ALE PRZEDE WSZYSTKIM WYPOCZYNKU
bo sama po sobie widzę, że praca na takich obrotach, w dzisiejszym totalnie zakręconym świecie, gdzie nikt nie ceni danego przez siebie słowa, a wszystko traktuje z przymróżeniem oka, ludzi wrazliwych może doprowadzić do obłędu. Wszystko przecież ma swój poczatek, swoje granice i swój finał.
    A WIEC WAKACYJNE KISS i do zobaczenia za miesiąc po drugiej stronie lustra...może.... 


wtorek, 23 lipca 2013

WAKACYJNE POZEGNANIE

Cóż KOCHANI nie wszyscy jeszcze wyjechali, a jak wiemy akumulatory trzeba naładować...Nie wiadomo, co przyniesie nam jesień i kolejny rok aż do lata, więc musimy zebrac siły na to, co nas czeka. Ja również chciałabym pożegnać Was na przewę sierpniową, bo czuję się już bardzo, ale to bardzo zmęczona, więc muszę wycofać się na jakiś czas ze wszystkich portali społecznościowych, aby spokojnie zebrać myśli, podąć nowe wyzwania i rozpocząć nowe walki o przyszłość.

      I wprawdzie do pierwszego sierpnia mamy jeszcze jeden wtorek 30, ale nie wiem czy czas  mi już pozwoli na pisanie bloga.

        ZATEM MAŁE PRZEDWAKACYJNE PODUMOWANIE
 Muszę przynać, że końcówka roku, pobyt w Holandii, przygotowania nowego pisma SKUTECZNY ADWOKAT, dla którego nadal szukamy wydawcy
obfitowały w ogromną pracę zarówno umysłową dla ORIGIN PURE, jak i dla wydawcy magazynu, który okazał się oszustem, więc emocji nie brakowało. Potem był okres nerwowego przejścia do kolejnej pory roku czyli z zimy do wiosny i wiosna znowu przyniosła nam wiele niespodzianek począwszy od
aniolów po 

                                 smutne pożegnania IZABELLA SZALAWSKA
poprzez zakochania, zauroczenia, fantazje młodzieńcze i wiarę w wielkie miłości

po
 westchenia, liryki wierszy wiarę w to co możliwe i piękne, aż po
akonczniene maja. początek burzliwego czerwca i bardzo wyczerpującego czerwca, nowych niewiadomych, nieznośnych niespodzianek losu...........bardzo wyczerujących naszą spychikę i zdrowie.
Dzisiaj odwiedziła mnie jedna z moich przyjaciołke dziennikarek.
Rozmawiałyśmy na tematy w zasadzie ogólne prozy życia i nagle powiedziała, że nie nawidzi cierpienia, chcialaby przeżyć życie bez tych emocji. Odpowiedziałam ależ.... A. to jest również częścią życia. Zas ona na to- To ja nie  chcę takiego życia !
Zastanowiłam się chwilę myśląc i przyznałam jej rację.
Tak naprawdę nie wiemy co czeka nas po drugiej stronie tęczy....Tak naprawdę mało wiemy o religii, o Bogu, o którym tak często wspominamy i modlimy się do niego, a który wbrew temu, co głosi ciagle zsyła nam jakies plagi. Mój ojciec nie był człowiekiem wierzącym. Często podkreslał, aby przekonać naszą rodzinę do ateizmu mówiąc: A, gdzie był Wasz Bóg, gdy palono w Oświecimu ludzi?
Teraz po latach, gdy bardzo tęsknię za jego cudownym poczuciem humoru i jego bliskością- choć nadal jestem osobą wierzącą, to przyznaję mu w duchu wiele racji.
Nie wolno ślepo poddawać, się ani religiom, ani wiarom w tego czy innego Boga, ani popadać w nieuzasadnione stany emocjonalner, nawet jeśli przyczyn ku ich zaistieniu mamy miliony, ani ślepo nie wierzyć w jakąś niezmiemską miłość.
Żyjemy ti i teraz.     
W takiej, a nie innej rzeczywistości i chcemy czy nie ta rzeczywistość nas otacza. Czasami ukrzydla, czasami pomga  przez moment przeżyć, czasami dołuje do granic wytrzymałości ludzkiej.
Ale zauwazcie kochani to wszystko dzieje się ....czasami.....
Natomiast żyje w ciągu nieustannym.
Nawet, jak śnimy, budzimy się.
Nawet jak marzymy nie możemy podążać ścieżką marzeń, bo dokąd ona nas zaprowadzi...?
Ktoś powie, BEZ MARZEŃ NIE WARTO ŻYC
Odpowiem: zgoda, ale tylko do pewnego stopnia.
Trzy lata temu miałam marzenie powrotu do swojego pierwszego zawodu
Czyste szaleństwo!!! mowili niektórzy nikomu w tym wieku powrót się nie udal.
MNIE SIE UDAŁ!
Spełniło się moje marzenie. Ale czy do konca.....???? czy inwestycja, jaką poniosłam zróciła się ? NIE! Czy bedzie trzeba za to zaplacić TAK
Chciałoby się zatem zapytać CO PANI WYPRAWIA?
Fakt faktem, że jestem potwornie zmęczona. WSZYSTKIM.
Na koniec chcę też podziekować moim wiernym FANOM z FACE BOOKA.
Przez te kilka miesięcy Wasze adoracje, komplementy i przyrzeczeania dozgonnej przyjaźni sprawiały mi wiele radości i dawały każdego dnia wiarę w lepsze jutro. Wiele osób uwielbiałam, z wieloma się nawet zaprzyjaźnilam, kilka nawet pokochałam. Będzie mi WAS BARDZO BRAKOWAŁO.
Mam nadzieję, że Wam mnie choc trochę również, ale czas abyśmy na trochę od siebie odpoczeli. Może po tym wypoczynku kazde z nas bedzie już mialo inne plany. Niektórzy pewnie założą rodziny, innym urodzą sie dzieci, niektórzy się być może zakochają podczas wakacji, a niektórzy stracą wiarę....
NA PEWNO
nic już nie będzie takie samo.
Zyczę wam jednak dużo szczęścia i dużo miłości. Miłość jest darem niemios i, kiedy trwa trzeba ją doceniać, jak największy skarb, bo tak szybko może przeminąć.
Moje bliskie mi osoby- przyjaciółki często zarzucały mi, że spędzam za dużo czasu na FB. To prawda spędzałam czasami całe dnie. Ale to nie był czas stracony. Wasze adoracje, czasami grzecznościowe pozwoliły mi odkryć siebie na nowo- jako kobietę, która teraz już wie czego naprawdę chce, a czego tolerować na pewno już nie będzie! Dzięki nim udaje mi się kończyć pewne etapy swojego życia i rozpoczynać nowe z czytą kartą. Kto wie...może spotkam miłość swojego życia? Może rozpocznę kolejny etap zawodowy? NIkt tego nie wie.
Ja wiem, że musże sie zregenerować.
A zatem do uslyszenia mam nadzieję, już może nie w tak licznym gronie na jesieni.

piątek, 19 lipca 2013

MOJA BASIA KOCHANA.....

Pisze coraz więcej w tygodniu postów, bo raz, że ten będzie w dużej mierze poświęcony mojej kochanej agentce Basieńce, w dużej mierze miłości, w trzeciej mierze temu co kocham robić i  czego robić nienawidzę....
     NAJPIERW WAZELINKA DLA BASI....ha, ha
Przepowadzając wywiady z artystami podkreslam  nie tylko aktorami, ale artystami wielu dziedzin, a mam ich na koncie tysiące- zważywszy, że samych nazwisk jest ponad 900, a są tacy w którymi przeprowadziłam ponad sto wywiadów- nazbierało się trochę tego....
              Dokładnie nie pamiętam, a nie chce mi się sprawdza.  Często jednak wkurzałam się, jak aktor prosił, aby zamieścić nazwisko rezysera, powiedzieć, jakie to cudowne warunki panuaja na planie filmowym lub w jakiej agencji jest zatrudniony.
       Teraz, kiedy proporcje dziennikarstwo- aktorstwo zmieniły się na korzyść aktorstwa, wiem co to znaczy. TO ZNACZY SŁOWO PRACA!!!!
   ALE NIE TYLKO....
Byłam chyba w pięciu agencjach aktorskich zanim trafiłam do JMC. Przez przypadek czysty, bo przez moją przyjacółkę Basię Majewska, która zersztą odeszla, a ja błogosławię, że się tu dostałam.
                          DLACZEGO.....?
   Po pierwsze: Dzisiaj, jeśli nie masz swojego agenta NIE ISTNIEJESZ.  Nie wie, kiedy i gdzie odbywają się castingi, nikt do ciebie nie zadzwoni bezpośrednio- mówię o sredniej lidze- takiej, jak ja- i nikt nie zadba o twoją stawkę. Zwykle weźmiesz to co ci dadzą  ciesząc się, że masz w ogóle pracę.
Po drugie: Bedąc już w agencji aktorskiej zwykle jesteś zaszeregowaną mrówką, która czeka na swoją kolej i szczęście. Agencja owszem powiadamia cię o castingach, negocuje twoją stawkę i wypłaca, jak ma kasę. Zdarza się bowiem- a wiem to na pewno- co teraz powiem, że agencja płacąc za czynsze, zusy pracowników ect, ect aktorowi wypłaca w ostatniej kolejności. Te własnie i inne niuanse obnazyłam w telenoweli ZA WSZELKĄ CENĘ, która pewnie tak jak SKUTECZNY ADOWKAT nie doczeka światła widzów i czytelników... Dlaczego to już zostawmy.....
I po trzecie: jeśli trafisz do agencji;  z prawdziwego zdarzenia czyli małej, ktora się tobą tylko i innymi aktorami zajmuje lub do takiej, jak JMC wygrałeś los na loterii.
I wcale nie dlatego, że grasz, bo tu jest akurat bardzo dużo aktorów, a agencja mimo starań nie jest w stanie zapewnić kazdemu pracy, ale daltego, że w porównaniu z tymi w, których już byłam tu panuje cudowna atmosfera. Wszyscy są życzliwi, grzeczni, profesjonalni, a KRÓLOWA BASIA- jest wprost nieoceniona, ze nie wspomnę o szefowej JMC CARYCY JOLI, ale dzisiaj będzie tylko o Basi.
    Dopiero od Basi dowiedziałam się, jak cięzka jest praca agenta z krwi, kości i powołania.
Byłam swiadkiem, jak płakala przez telefon, gdy nie wzięto mnie do roli sędzi, bo nie podobało się, że miałam czerwoną szminkę na foto, a innych zdjęć w agencji nie było. Z opowiadań wiem, ze Basia jeżdziła nocą po supermarketach, aby zdobyć sół dla aktorski do kąpieli, ale nie pojemnik tylko 50 kg, bo aktorka przyjechała z zachodu i stwierdziła, że tylko kąpiel w takiej solance odpręzy ją przed planem zdjęciowym. Jak mi  mówiono Basia odwiedziła kilka skleów, aby po 24 gwieżdzie dostarczyć te sól.
Byłam swiadkiem a właściwie przeżyłam na własnej skórze, jak Basia opierniczyła mnie jak burą sukę, że spóźniałam się na pierwszy plan zdjęciowy.  
    A co dziwne i najdziwniejsze Basia tak traktuje każdego aktora bez wyjątku.
No dobra dosyć tego lizania d...y. JESTEŚ WIELKA I WIESZ O TYM, co tu dużo gadać.
Ale dwa dni temu Baska zadzwoniła do mnie mówiąc: Nie musze już do ciebie dzwonić, bo czytam twojego bloga, co będzie jutro w necie? Wiem wszystko, co u ciebie odp. ze nic, nie napiszę, bo teraz pisze raz w tygodniu.Na to Basia: nie będę czekać do wtorku- Wykluczone! Napisz cos jutro. Koniecznie.
A, ponieważ jestem bardzo zdyscyplinowana tak w stosunku jak do swojego BOGA, tak i do AGENTKI to nie mam wyjścia. Pisze..... 
     To teraz z innej "beczki"....

Wczoraj zadzwonila do mnie mja przyjaciółka MH płakała. Jakiś czas temu bardzo się zakochała, potem były rozstania i powroty, aż wreszcie stwierdziła, że powinna dać sobie z tym spokój, bo ta jej miłość ją wyniszcza. Wczoraj jednak, jej ukochany odezwał się do niej tekstem, który pamiętała z czasów ich wielkiego zauroczenia. Jak zawsze przemawial do niej wyciszonym, męskim głosem i jak zawsze, po angielsku oczywiscie wyznawał jej miłość. Dziewczyna normnalnie wymiękła...A, ponieważ tylko do mnie może mieć zaufanie zadzwoniła prosząc o radę, co ma robić?
       My kobiety jestesmy jednak łase na kwiaty, komplementy i zapewnienia.
Co robić?- powiedziałam. Czułam je łzy przez telefon....więc znowu zapytałam - A kochasz go naprawdę? Potwierdziła bez wahania. - Jesteś tego pewna w stu procentach? No wreszcie wydobyła z siebie głos i jak przystało na prawdziwego BARANA - jesteśmy spod tego samego znaku, tylko ona urodziała się dzień wcześniej, no i w innym roku- oburzona odpowiedziała: - Jak śmiesz mnie o to pytać. Wiesz to doskonale!!! Jeszcze nigdy, nikogo tak nie kochałam. Ten facet zmienił całe moje zycie. Jest dla mnie wszystkim. Nic od niego nie jest dla mnie ważniejsze na świecie!!!!
    - No skoro tak- odpowiedziałam- odpowiedziłam- skoro nic nie jest ważniejsze- to moja kochana jesteś zgubiona!!! Zdaj się na łaskę Boga. Tylko on może tutaj coś zaradzić.
                                 Bo tak naprawdę- między nami kobietami....
Miłość nie zna granic, wieku i przestrzeni. Mozemy naprawdę chwalić Boga, że nam ją dał. ja tez wierzę, że prawdziwa miłość przydarza się człowiekowi tylko raz jeden w życiu. Mówię o takiej miłości, gdy nienawidzisz, kochasz, wybaczasz, odchodzisz, wracasz, bo wiesz, że już nigdy bez tej osoby nie nie będzie miało sensu.
Prawdziwa milość buduję cię od nowa, pozwala ci podejmować decyzje, których przez lata byś nie podjął, pozwala niekiedy na upokorzenia, na rzeczy, o  których byś nawet nie pomyślał, na wszystko czego zechce od ciebie ta druga strona. Jeśli kochasz naprawdę obcy jest ci wstyd, żarty, które z ciebie robią i ludzie, który na skutek twojej miłości cię opuszczają. To prawda- powiedziałam- kochaj i zdaj się na łaskę BOGA, bo ludzka siła tu nie ma nic do rzeczy. Nie wiem czy moja rada uspokoiła moja przyjacołkę, ale nic innego nie potrafiłabym jej powiedzieć.
      Takie my walsnie jestesmy KOBIETY

                                                               A FACECI?
Nie oni są z kosmosu. Jak się taki zakocha- w życiu tego nie powie wprost! Będzie udawał obojętnego, gniewnego, nastroszonego, wesołego, chociaż cierpi i myślał: niech sama przyjdzie, na kolanach. Nie poczeka, niech cierpi, niech placze.....Nie nie onisą z innego gatunku, z innej gliny.
Ja ich kocham, ale kompletnie nie rozumiem, choć muszę. No, ale to już inna bajka.....

                                             A TERAZ COS POWAZNEGO

   Piję sobie dzisiaj czwartą czekoladę. Chyba czeka mnie długi okres odchudzania, ale jak nie potrafię sobie z czymś poradzić jestem wściekła. Na siebie oczywiście. Dzisiaj jest wściekła na nowy MLM.....
Znowu nic nie rozumiem, nie potrafię i mówię sama do siebie: jesteś aktorką - tak? Jesteś dziennikarką - tak? Powinnaś pracować w tym, co robisz najlepiej, a nie po raz kolejny uczyć się czegoś- czego nienawidzisz. I po raz kolejny jesteś z g...nem sama.
   Chyba zadzwonię do Basi, aby się pocieszyć albo wejdę na FACE BOOKA, aby sie rozluźnić. Nie ciepię, jak mi coś nie wychodzi. Ambitny BARAN to kleska- dobrze przynajmniej, że pamięc mają krótką. Na temat swoich porażek - oczywiście......

poniedziałek, 15 lipca 2013

WRACAMY DO BIZNESU- NOWY MLM

Widzicie ile dzisiaj niespodzianek...:)
A juz niektórzy spisali nas na straty, a tu nowe wyzwania i nowe przedsięwzięcia. Trzeba było tylko wszystko pozbierać do kupy, pozamykac rozdziały, przypomnieć sobie hasła, kontakty i całą resztę, a także wstać, ruszyć do boju i przestać się naokrągło modlić, bo Bóg wcale nie chce. Siła najwyższa lubi ludzi w pełnej formie witalnej, szczególnie jesli nie zamierza im poświęcać więcej uwagi, niż to konieczne. I my to rozumiemy.....
          Dlatego też wstajemy z klęcznika i budujemy życie, taką drogą jaką opatrzoność na wyznacza.
Jak wiecie kochani ponad rok temu mocno zaangażowałam się w nowy w Polsce MLM- Origin Pure. Nie poszło mi to najlepiej- koleżanki już teraz są daleko dalej, ale brakowało mi wtedy naprawder wsparcia.
Ale już wtedy rozmawiałam z moimi zdolonymi i jakże urokliwymi koleżankami, że jeden MLM nie musi wykluczać innej drogi. 
Tym bardziej, jak nie trzeba inwestować i całe szkolenie ma się za darmo. Ludzi, którzy w tym biznesie osiągnęli sukces jest naprawdę dużo, wbrew temu co niektórzy głoszą, że tylko jeden procent!!!!
Trzeba tylko trafić na swoją LIGĘ! Wspaniałą rzeczą o MLM, o ktyórym ja mówię jest fakt, że ten zespół łączy  wspólnota kobiet. To jest prawdziwy biznes.
     Będę Was teraz częściej w tym temacie edukować. Tu są prawdziwe meocje powitalne.
Uważam, że każda KOBIETA POWINNA MIEĆ DOSTĘP DO TEJ SPOŁECZNOŚCI, bo tu dostaje wsparcie ze strony innych kobiet.

Nowy projekt znanego polskiego marketera. Jeśli jeszcze nie słyszałeś to zajrzyj na tę  stronę: www.bit.ly/14QmSt5
- do wzięcia jest szkolenie o wartości 1.497 PLN zupełnie ZA DARMO!

NIEPOKONANI POWRÓCILI......

Kochani, jutro wtorek, więc kolejny post. Tym razem jak powiedziała moja ukochana agentka Basia- już bez emocji i po polsku.... Wybaczcie poprzedniego pisałam pod wpływem strasznego stressu i na tablecie, więc nawet go potem nie czytałam . Za to dzisiaj, będą dwa...
        Pierwszy o konferencji NIEPOKONANYCH, ktory umknął w tym przykrym zajściu
        Drugi osobny o nowej drodze w MLM czyli biznesie
 Ale po kolei....
Dawno nie czytaliście moich wywiadów, więc tym razem z moją przyjaciółką BASIĄ MAJEWSKĄ
własnie dla RAPTULARZA, którego naczelna jest  wspaniała dziewczyna AGATA KORYCKA, a ja w tym piśmie zajmuję się KULTURĄ
Konferencja, jak zapewne już słyszeliście z mediów odbyła się w agencji PAP i poza słowami oczywistej dla wszystkich prawdy o fatalnym funkcjonowaniu naszego sądownictwa, a szczególnie prokuratury były momenty naprawdę wzruszające, gdy np. KRZYSZTOF STAŃKO jeden z poszkodowanych - przetrzymywany w areszcie przez 27 miesięcy , bo pomówiony przez świadka koronnego- przyznał, że przez moment przestał ufać żonie myśląc, że jest w zmowie z jego adwokatem. Gdy Pan Krzysztof to mówił miał lzy w oczach. Na szczęście żona okazała się osobą najbardziej go wspierającą.
     W takich chwilach uświadamiamy sobie- jak wiele znaczy DWOJE ludzi, ktorzy się kochają i mogą na siebie liczyć i jaką krzywdę możan im wyrządzić, gdy nie mogą być RAZEM, a rozmawiają jedynie za pośrednictwem....adwokata.
               ALE TYM RAZEM WIECEJ O BASI MAJEWSKIEJ
bo wszak to z nią robiłam ten wywiad, który sobie przeczytajcie.
Z Basią znamy się jeszcze z czasów, gdy razem pracowałyśmy w Teatrze Komedia= dawno, bo końcówka lat osiemdzieiątych . Trudny czas zarówno w aktorstwie dla niektórych burzliwy także w życiu prywatnym. Nasze drogi rozeszły się, gdy wyjechałam do Paryża, ale pamiętam, że zawsze byłyśmy sobie bardzo bliskie. Po powrocie poszłam na kolejne studia tym razem dziennikarstwo na UW , to było tuż przed tym jak zostałam redaktorem naczelnym COLLECTION i wtedy TEŻ mialam pewien problem do rozwiązania.....
Pomogli mi wtedy pewni ludzie dobrze zorganizowani w rozwiązywaniu problemów
A byłam wtedy bardzo młoda, więc nie potrafiłam sobie sama z "tamtym" problemem poradzić. I, jak to czasami w życiu bywa mój problem stał się potem ich problemem i wtedy ja im pomogłam. Najważniejsze, aby ludzie w trudnych momentach sobie pomagali- prawda?
       Od tamtej pory nie mieliśmy kontaktu, ale DZISIAJ CHĘTNIE UMÓWIŁAMBYM SIĘ NA KAWE- bo znowu mam problem. Może MOCNA, czarna kawa i własciwe podejście do spraw dawnych, poszkodowanych przyjaciół- rozwiązałaby moje nieprzespane noce i bezsennosć.... JESLI TO CZYTACIE ZAPROŚCIE mnie na kawę. Nigdy nie wiadomo, kto komu będzie w życiu tę kawę stawiał........Opowiem WAM o moich sennych marach ostatnich dni.....
        Ale wracając do BASI, bo się rogadałam....
Jej syn Andrzej również jest poszkodowany, ucierpiała na tym jego rodzina, która się rozpadła. Na szczęście, jest dzielny i walczyć będzie do końca, aby sprawiedliwości stało się zadość.
Pewnych spraw nie wolno puszczać płazem. NIE WOLNO KOGOŚ NIEWINNEGO KRZYWDZIĆ! Każdy kto mówi zapomnieć- podpisuje się pod faktem żadzy WŁADZY I PIENIĄDZA!!!!
                                                  Nie ma na to zgody!!!!!
A, ponieważ moja przyjaciółka BASIA jest osobą niezwykle religijną dla nie zacytuję BIBLIĘ
" Głosem moim wolałem do Pana, głosem moim odlilem sięw Panu"
                                       " oglądałem się na prawą stronę: a baczyłem i nie był, kto by mnie poznał: zginęła mi uczieczka: a nie jest, kto by się pytał o duszę moją"
" Wołałem ku tobie panie, rzekłem : Tyś jest nadzieja moja, cząstka moja w ziemi żyjących"
PSALM CXLI / 1, 5, 6/
" Pan sprawiedliwy uciął głowę grzeszników"
PSALM CXXVIII- Biblia Tom II str. 369

            Tak Basiu, kazdy grzesznik musi ponieść karę za swoje czyny. Andrzej w końcu wygra swoje procesy o zniesławienie. a my napijemy się szampana. Dziękuję Basinko za naprawdę głęboki i dobry wywiad.

czwartek, 11 lipca 2013

Upokorzenia OSTRZEŻENIE DLA WSZYSTKICH

Zamierzalam napisać o tym jak przejdą mi emocje, ale i tak tonę we łzach i nie żadne, więc napisze to dzisiaj.NIECH TO BĘDZIE PRZESTROGA DLA TYCH , KTÓRZY PODCHODZĄ DO LUDZI Z OTWARTYM SERCEM a także dla tych, którzy zbyt wiele zdradzają na FB z własnego życia.
      Dzisiaj nie to już noc więc wczoraj miała miejsce w stolicy konferencja prasowa ruchu społecznego NIEPOKONANI.
     Pojawił sie na niej "rzekomy"dziennikarz który widząc mnie już w progu zapytał Cześć co słychać? Koledzy wiedza doskonale, ze łatwiej zapamiętać aktora, niż dziennikarza, więc aby go nie urazić odp. Zapytaniem co u niego....Oświadczył , ze właśnie wrócił z Nowego Jorku etc. Opowiedział jakieś bajecznie o swoim małżeństwie i wrócił do pytania co u mnie. Był miły, uprzejmy i bardzo grzeczny. Powiedziałam, zgodnie z prawda ze gram w serialach, szukam nadal wydawcy na nowe pismo, przygotowuje nowy TV projekt. Zaoferował pomoc w znalezieniu wydawcy, bo zna wszystkich i ze powinnam mu za to postawić piwo.
     Podczas konferencji zachowywał sie mówiąc delikatnie " niezwyczajnie" ale ponieważ nie dysponowalam czasem, aby to piwo mu postawić w sprawie naturalnie pisma a stwierdził ze musimy spotkać sie dzisiaj przy napietym harmonogramie dnia co do minuty, postanowiłam odwołać kilka spotkań i zaproponowałam spotkanie u siebie, bo raz ze chłodno, dwa ze u siebie mogę palić.
Pan X spóźnił sie jednak godzinę, co przy mojej chrobliwej wręcz punktualnosci już wyprowadzili mnie z równowagi czym podzielilam sie dzwoniąc do przyjaciółki. W końcu jednak zadzwonił domofonem była 19. Na wstępie zapytał czy mam coś do picia w zamyśle alkohol, a gdy iswiadczylam ze wszystko prócz alkoholu zgodził sie na piwo bezalkoholowe, lody i sternik. Po czym postanowił obejrzeć każdy cm ponad 100 m mieszkania. Zgodziłem sie, bo bardziej mnie to smieszylo myśląc zreszta ze to gra, która wymyślił ktoś zupełnie INNY ....
      Wtedy Pan X zaczął opowieść o sobie, ze wcale nie jest żonaty, pochwalił sie sorry za doslownosc ile to panieńskie i międzynarodowych gwiazd zeznał łącznie z Ophra Winfrey dodając na końcu ze jest mulimiliarderem , po czym obsypal mnie milioner momplementow dodając ze chciałabym teraz zeznał mnie.  Opowiedzialam grzecznie ze trafił na zły moment bo jestem zakochana - podkreślam grzecznie - bo, gdybym nawet nie była - takiej szansy nawet ze swoimi milionami i tak by nie miał.Nigdy. Pan o dziwo powiedział cyt. Jestes zakochana w jakimś Swarzędz z FB pokaz mi go jestem tez hakerem
     Po czym obiecał kupić mi teatr, wydać gazetę, zabrać już nawet nie pamietam gdzie....w końcu oświadczył, ze takie kobiety jak ja na pewno nie lubią sie poprzyc , więc kolejna propozycja to kupi duży dom będziemy mieszkać razem bez poprzednia ale załatwiać swoje sprawy dla pozoru jako para, a gdy i na to nie wyrazilam zgody poprosił o laptopa aby zobaczyć mój program z TRossem, stwierdzając, ze swietnie śpiewam i jestem dobra aktorka, więc pozyczy mi Sto tysięcy, a gdy i na to sie nie zgodziłem mówiąc tylko o piśmie, zapytał grzecznie czy może pójść do łazienki umyć twarz bo jest zmęczony. Odpowiedziałem naturalnie, ze tak. Sytuacja przestała mi sie jednak podobać więc w międzyczasie wykonałem telefon do przyjaciółki aby natychmiast przyjechała. Niestety nie mogła tego zrobić natychmiast bo pracowała.
     Skończyłam rozmowę ale wydali mi sie dziwne, ze Pan X tak długo nie wychodzi z łazienki. Kilka razy zawolalam czy wszystko oko, aż zaniepokojona postanowiłam sprawdzić co sie dzieje. Drzwi były uchylona a Pan X leżał nago w piątce w mojej wannie nagi. Reakcja mogła byc tylko jedna NATYCHMIAST WPIERDALAJ!!!
     Gdy spakowawszy papiery i rzeczy, które porozrzucane po całym mieszkaniu wyniosłaby je do przedpokoju, a Pan X był laskaw sie ubrać zaczął sie horror. Nie wiem czy powtórzę dokładnie ale, gdy otworzyłem drzwi, które zatrzasnal z hukiem niemal wypadajacej futrzanych padły mniej wiecej takie słowa TY POPIRDOLONA STARA PUZDO, NIE JESTES ŻADNA AKTORKA, CHCIAŁEM CI DAĆ WSZYSTKO A TY WYRZUCILAS MNIE Z WANNY. NIKT CIĘ NIE ZATRUDNI POWINIENEM CI DAĆ Z PIACHY W MORDĘ TAK ZEBY JUŻ NIKT CIĘ NIE ROZPOZNAŁ, a gdy odetchnelas go od siebie posypały sie dalsze groźby i ze mogę krzyczeć wzywać pomocy i tak nie zdążę, gdy on i ze przynajmniej w pysk powinnam dostać, więc powiedziałam TO PRSZE UDERZMBUE
     Nie uderzył, wyszłam do pokoju nie mając żadnej pewności co stanie sie, gdy sie odwrócenie.
Po chwili usłyszałam trzas zamykajacych sie drzwi.
    Dopiero wtedy puściły mi nerwy, a po chwili przyjechała moja przyjaciółka, ktora po opowieści tegobhorroru nawet bała sie zejść do samochodu.
      CZY POPELNILAM BŁĄD zapraszajac kolegę dziennikarza do domu. DZIŚ WIEM ZE TAK
SKĄD TYLE WIE  O MOIM ŻYCIU PRYWATNYM ?  CZY WYRZĄDZIŁ MI KRZYWDĘ. OGROMNA.
NIE WIEM CZY PO TYM FAKCIE BĘDĘ W STANIE KOMUKOLWIEK JESZCZE ZAUFAĆ? 

wtorek, 9 lipca 2013

I LOVE YOU jak to cudownie usłyszeć....

Wtorek więc kolejna porca bloga, choć juz tak się rozwinęłam w tym tygodniu, że własciwie by wystarczyło, ale....
     Miałam bardzo udany dzień.
Kilka spotkań w tym urocze spotkanie zawodowe z Jackiem, mamy wspólne plany i liczę, ze cos z tego wyjdzie, o czym na pewno będziemy Was informować.
Ale dzisiaj jeszcze nie o tym...
Często dostaję od Was listy i maile na temat uczuć....
A to czy prawdziwe?
A to czy facet jest wart naszych poświęceń?
A to czy można mu wierzyć? ect. ect
Nie można byc alfą i omegą a tym bardziej wyrocznią. Nie może też udzielać rad kobieta sfrustrowana, nie zakochana, nieszczęsliwa lub taka, która kochać nie potrafi. Co warto poświęcić dla prawdziwej miłości
                                       WSZYSTKO
Ile można wytrzymać dla miłości
                            NIEWIARYGODNIE DUŻO
Czy można zrezygnować z siebie, ze swojej dumy
                                    MOŻNA
Czy można kompletnie przewartościować swój świat dla tej jednej osoby
                                     TRZEBA
Czy milość boli
                                    JAK CHOLERA
Czy warto, jeśli może z tego nic nie wyjść
                             JAK SIĘ KOCHA ZROBI SIĘ WSZYSTKO
nawet rzeczy, o ktorych nigdy wczesniej nam się nie śniło.


Kochane dziewczyny, kobiety i przyjaciółki
wprawdzie MIŁOŚĆ to sprawa niezywkle intymna, ale podaruję wam coś, co mam najcenniejszego moje pierwsze wspomnienia.....
                                 
 

sobota, 6 lipca 2013

Coś z przyrody bo susza bywa szkodliwa...

A teraz ostatni post z dnia dzisiejszego, bo dość już mam pisania o debilkach, nikt ich nie sieje same niestety sie rodza i nic tu nie ma do rzeczy pochodzenie, wykształcenie czy praktyka. Jak ktoś jest dobry dla całego swiata dostaje w przslowiowa d..ę . Brak asertywnosci konczy sie dla kazdego hasłem Jak masz miękkie serce musisz mieć twardy tyłek. Kropka koniec.
      Wracając do dzialki
   Wczoraj zajelam sie przede wszystkim Saba moja bernardynka. Zrobiła sie taka grzeczna, już na wszystkich nie szczeka, jest niesłychanie karna, ale kilkumiesięczne rozstanie tez ma swoje skutki... Została jednak wycalowana tzn moja mordka wyliczają przez jej jezor, wyczyscilam jej uszy aż mruczala zachwycona, wycielam kudly i poglądami ja po brzuszku. Trochę sie niestety wystarczyła drobnymi incydentami - jak to na dzialkach jedni sie śmieją inni kłócą, ale w końcu tak jak ja obie padlysmy zevzmeczenia.
     Dzisiaj zvsamego rana desperacko postanowiłam dać odsiecz komarom ale poleglam w tej walce bo mimo upiornej ilości przeroznych dezedorantom przeciwko tym upiorom poleglam . Jestem pogryzienia na maksa. Zrobilamnjednak tyle, ile mogłam aby ratowac mój niegdyś piękny ogród, a niestety w tej chwili wegetujacy.
      Raz, ze duzonprzeszedl, bo i burze i pioruny i deszcze na przemian. Brak tez nawozenia bardzo mu widac doskwiera. A płakać sie chce, jak sie patrzy na RÓŻE . One ucierpiały najbardziej. Róża to królewski kwiat. Bez pielęgnacji odpowiedniej powoli umiera. Gdy je widziałam jeszcze miesiąc temu wyglądały zupełnie inaczej. Dzisiaj jakieś dziwnie zamyslone....wytrawni ogrodnicy twierdza ze z roślinami trzeba rozmawiać, nawet przytulić je do twarzy, aby poczuły nasza energię, nasze serce...
   A jak tu rozmawiać i przytulić na odległość
Ciagle jestem poza swoim ...
Ogrodem
Gorzej ze posadzilam je razem z hortensjami. Widzę ze już maja paki kwiatowe. Albo więc przesadze róże aby rosły na tylko swoim terytorium albo hortensje je zdominuja albo.... No zobaczymy
   No dosyć o tym ogrodzie Marzen
Muszę iść po to cholerne mleko bo jednak kawy ze zsiadlym nie da sie przełknąć , a co będzie jutro rano...

DZIESIĘĆ PYTAŃ jak dziesięć PRZYKAZAŃ (3)

ZABILAM FACETA A 10 ciu najlepszych adwokatów nie chce sie podjąć mojej ochrony
     Dlaczego?.....
1. Był dla mnie jak brat, byłam w nim zakochana rok, potem mieszkaliśmy przez 5 lat razem i marzyłam każdego dnia zeby sie wyprowadził
2. Znalazłam mu mieszkanie, urzadzilam nawet niech chciał zobaczyć kwiatków które wnosilam nie mówiąc o meblach, potem gdy już sie wreszcie przeprowadził zapusicl to mieszkanienzrobil z niego syf
3. Wiedziałam ze jest alkoholikiem ale ciagle mi wmawial ze jest gipsomanem nie chciał sie leczyć, więc sama postanowiłam chodzić do AA zeby sprawdzić czy to prawda E tam nikomu nikt nie pomoże , no to kurat był fakt, ale prEsLam dla niego gehenna
4. Tyle razy chciałam go rzucić i nigdy gronie widzieć ale byliśmy przyjaciółmi , gdy ja rozstawalam sie z kolejnym facetami on zawsze był przy mnie, pocieszal,
5. Miał bardzo dobre serca, za ostatnie pieniądze - jak miał kupował mi kwiaty i biżuterię
6. Zawsze mi powtarzał ze tylko on mnie kocha naprawdę a ze nikogo innego nie było to wierzyłam
7. Sprzedał swoje mieszkanie abym mogła zrealizować swoje marzenia
8. Zamieszkał ze mną, w nocy oglądał telewizje a w dzień spał, ja chodziłam na paluszkach aby go nie budzić, telewizje oglądałam na sluchawkach
9. Gdy wpadal w ciąg alkoholowy uciekalam z domu, wyjeżdżając, gdy wracalam kupował mi kwiaty i dzwonił ze kocha tylko mnie
10. Z każdym dniem nienawidzilam go coraz bardziej, czekałem tylko na moment, zeby sie go pozbyć, ale nie robiąc mu krzywdy , choć spieprzyl mój kazdy związek i moje życie.  W końcu ZABILAM GO zlitosci

Odpowiedz dziesieciu wziętych adwokatow: PRZYPADEK BEZNADZIEJNY KOMPLETNA DEBILKA ŻADNEGO PUNKTU OPARCIAVDLA OBRONY DOŻYWOCIE LUB KARA Smierci  najlepsza komórka gazowa, aby jeszcze chwile pocierpiala baba kretynka ! 

DZIESIĘĆ PYTAŃ jak dziesięć PRZYKAZAŃ (2)

JAK Z FACETA zwrócić Życiowa niedorajde
Moje koleżanki maja odwieczny problem z facetami no i nie ukrywam ja tez czasami, więc zeby ukręcić te ciagłe pytania a dlaczego, a co źle zrobiłam, a jak sie poznaliśmy to robił kolacje, podawał kawę do łóżka a teraz nie robi nic, wszystko ma gdzieś , nie potrafi nawet herbaty zaopatrzyć etc OTO 10 przykazań jeśli na 5 odpowiedz twierdzący już wiesz dlaczego ....
1. Związać sie z facetem który czymś ci imponuje, byc w nim zakochana, ale wiedzieć , ze to nie ta wielka miłość - czyli zgodzić sie na produkt zastępczy. Przyczyny mogą byc rożne : facet jest wyjątkowo przystojny , imponuje naszym koleżankom, ma talent: jest aktorem, modelem, znanym pisarzem etc
2. Od samego początku dać mu pewność ze zawsze może na ciebie liczyć : pozyczysz mu pieniądze, zeby mógł sie rozwiesc , wezmiesz go do swojego mieszkania,  urzadzisz mu jego mieszkanie, jak straci prace zatrudnisz  go u siebie, jak wpadnie w alkoholizm będziesz go ratować etc itd
3. Nie pozwoliła mu aby sie przemeczal
4. W trosce o jego stan emocjonalny i nerwy każda sprawę załatwisz za niego
5. Postarasz sie aby wyglądał schludnie i elegancko, nawet będziesz jego fryzjerem
6. Aby sie nie stresowal odciazysz go z myślenia o czymkolwiek
7! Kupisz mu wszystko o czym sam nawet nie pomyślał
8. W trosce o jego zdrowie nie będziesz sie awanturowac tylko wszystko zduszisz w sobie, zaczniesz brać tabletki uspokajające
9. Pory posiłków dostosujesz domowego potrzeb np. Obiady o godz 22.00
10. Zabijesz go, bo wiesz ze sam tego nie potrafi

I co dalej CNN 

DZIESIĘĆ PYTAŃ jak Dziesięć PRZYKAZAŃ

Wróciłam właśnie z działki po drodze zrobiłam zakupy i pomyślałam ze najpierw napije sie dobre kawy z mlekiem. Mleko okazało sie zawyżone - nawet mnie nie wkurzylo. Kawa jest miam, miammmm...W porównaniu do pogryzienia przez miliony konarów, bólu kręgosłupa, uczulenia od nawozu do zasilania trawnika i pozostałych roślin, drobnych ran od przycinanania róż i kilku awantur na działkach - kawa ze zsiadlym mlekiem to po prostu psychota! :)
       Dlatego tez przypominały mi sie moje felietony telewizyjne w TVP 2 w końcówce lat 90_tych, gdzie wciąga zaledwie 2 minut, 3 razy w tygodniu opowiadalam w TELEWIZJI RANO jakaś historie.
    Jedna z nich dotyczyła kupna RENOULT FUEGO, gdy byłam red. Naczelnym miesięcznika dla elit, o którym wam kilkakrotnie wspominałem już . Przypomnę ja tylko w anegdotycznym skrócie ....
Będąca naczelna wówczas jednego z trzech taki ekskluzywnych magazynów / przypominam ze był to rok 1992/ gdy COLLECTION było na typowym miejscu, bo nawet przyjezdano z zagranicy, aby robic ze mną wywiady postanowiłam zmienić samochód. Naczelna takiego pisma nie mogła przecież jeździć Skoda. Wymyśliłem więc sobie, ze musi to byc sportowy i  rzucający sie w oczy samochód na pierwszy rzut oka robiący duże wrażenie. A, ze nie było mnie stać na kupno nowego w tym stylu auta postanowiłam pojechać na giełdę samochodowa. Felieton TV zaczynam sie więc
 O ZROBIĆ ABY STRACIĆ WSzystkich przyjaciół, znajomych i pieniędzy
1. Podjąć desperacko postanowienie o kupnie  auta teraz i natychmiast
2. Wybrać sie na giełdę samochodowa w towarzystwie osoby, która zna sie na kupnie używanego auta - w moim przypadku kolegi kompozytora który nawet nie miał prawa jazdy
3. Wybrać najbardziej bajerowski i rzucający sie w oczy samochód - Błękitny Metalliki RENOULT FUEGO
4 . Nie targowac sie o cenę i nie pytać. Jaki to rocznik zapłacić natychmiast
5. Podziać postanowienie, żeby z duma podjechać następnego dnia do serwisu RENOULT aby dowiedzieć sie ze mamy najwspanialszy sportowy samochód na świecie i dowiedzieć sie, ze jedyne co w nim działa sprawnie to nowo zakupione wycieraczki
6. Pojechać dumnie w towarzystwie swojej zastępczyni z COLLECTION na otwarcie nowego kasyna w Gydnie i po drodze byc pchanym przez przygodach ludzi, bo silnik gaśnie, a rano po burzy chcąc wrócić do stolicy otwierając samochód byc zmytym jak Niagara , bo sYber dach okazał sie nieszczęsny
7. Dzwonić po nocach do przyjaciół aby zechcieli nas podholowac bo stoimy na Wislostradzie
8. W ostatecznej desperacji wynajęcia dyżurnego mechanika na umowę który zechce ściągać nasz samochód pozostawiony gdzieś tam...
9. Pozostawienie zachodu z klucYkami w stacje w nadzieji ze ktoś go sobie pozyczy
10. Ze skruszona mina odstąpienie FUEGO do Grudziądza z prośba aby brat go sprzedał i po uglaskaniu tatusia wyjazd z Rodzinnego miasta nowo zakupione przez tatusia w salonie Skoda oraz plakacie przez cała drogę jakim obskurnym twardym i obciachowym samochodem przyszło nam wracać.

To było kiedyś za moment wrócę do teraźniejszości w kolejnych postach bo i tak nie mogę sie ruszać więc sobie popisze....

środa, 3 lipca 2013

CO NAS.....Z pamietnika siostry FAUSTYNY cd.

No więc hydraulik zrobił, to co mial zrobić, a my wracamy do naszej historii
 czyli rozmowy siostry FAUSTYNY z BOGIEM
     BÓG, OJCIEC i DUCH ŚWIĘTY
Faustyna, jak mówilam coraz mocniej pograżała się w modliwie sakralnej, wznosząc ręce ku Bogu. Jak podają źródła jej otoczenie już wtedy poderzewało u siostry obłędu, ponieważ twierdziła, że nocami, we śnie Bóg ją odwiedza, daruje jej wiersze z różami, które zachowuje w myślach. No rzeczywiście obłęd.....
        A propos wierszy i róż.....
Ja też miałam takiego faceta, ktory mi przysyłał wiersze z bukietami róż na maile. Wszystkie wtedy drukowałam, bo pracując nie zawsze miałam czas, aby na szybko się w nie wczytać. Tak przez ta poezję i te róże powoli się w nim zakochiwałam. Pojawiłam się w moim życiu, gdy nie było w nim nic, tylko uczuciowa pustka.
   Ale wracajmy do Faustyny.....
Siostra Faustyna faktycznie dostawała chyba powoli obłędu, bo wymyśliła sobie, że Bog ją odwiedzi. Otoczenie zakonne przyjęło to z niedowierzaniem znając jej zamiłowanie do samotości, ale widząc siostry entuzjazm i błysk w oku-w końcu uwierzyli. Cuda się przecież zdarzają.
No ale tym razem cud się nie zdarzył. Bóg się nie pojawił.
Ale we śnie nawiedził Faustynę i jak podają źródła, kazał jej przekazać innowiercom, jej jedyny różaniec, jaki posiadała. 
Rozczarowana  interesownością Boga Faustyna, zdenerowałą się i przemówiła do Boga; BOŻE  JESLI NATCHMIAST NIE WYJASNISZ MI SWOJEGO STANOWISKA WYRZUCĘ CIĘ Z MOJEGO SERCA CZEKAM DWIE GODZINY. Bóg milczał, ale na kila minut przez wskazanym termienm czasu z nieba rozległ się gromki głos BOGA: DLACZEGO FAUSTYNO MASZ CZEKAĆ. ZRÓB TO TERAZ!
         Faustyna oniemiała.
Nie spodziewała sie takiej reakcji Boga, ale jak tak- to tak postanowiła go wyrzucić z serca. 
Tak przynajmniej sobie wmówiła.
Nie minał jednak tydzień, gdy Faustyna poniewierając się po swojej pustej celi, pomyślała, że bez wiary i religii jest życie jest puste. Zatęskniła za sennymi marzeniami i postanowiła po cichu, przypomniec się Bogu. Przmówila jak do OJCA i ten się odezwał....Znowu serce Faustyny wypelniła niebywała radość. Wiara dodała jej skrzydel, chociaż nadal nie wychodzila ze swojej pustelni i nie podjmowała żadnych prac, które są obowiązkowe w kazdym bractwie. Zyła miłością do Boga Ojca.
     Ale tym razem ten jej czuły i opiekuńczy Bóg, postanowił obejść się z nia brutlanie.
W jej snach zaczeli pojawiać się też inni święci: nawiedzali ją TRZEJ KRÓLOWIE, a także pojawił się JUDASZ, prawie wszyscy święci no i DUCH SWIĘTY.
     Bóg co rano wystawil jej duszę na kolejną cieżką próbę. Siostra Faustyna poczuła się osaczona, nie tylko we śnie, ale zauwazyła, że jej bracia zakonni wystają pod jej drzwiami i słowa, które w miłości wypowiada na klęczniku do Boga , potem podczas wieczaerzy złośliwe komentują i obracją w żart.
- Cóżem ci uczyniła? - - pytała kierując swoje słowa do Boga- faustyna zalewajac się łzami- ze tak mnie doświadczasz. Jestem jak listek na wietrze, dlugo Panie tego nie wytrzymam.
 Ale Bóg milczał, we śnie zapewniając Faustynę, że bedzie jej dane królestwo niebieskie.
- Panie, niepotrzebne mi królestwo. Ja nie chcę od ciebie niczego. Pragnę jedynie twojej miłości i opieki.
       Bóg był jednak niewzruszony.
Faustyna, jak podaja kroniki przeszla niejedno piekło i międzynarodowe wojenki. Była raz w niebie raz w piekle i otaczął ją tłum szyderczych diabłów. Nic dziwnego, ze  w końcu straciła poczucie rzeczywistości. Poddała się jak mysz w labiryncie nieiedzy i choć próbowała walczyć, kochając nadal swego Boga, wypełniając każdą jego senną zachciankę, jej oczy, słuch, oraz insynkt samozachowawczy osłabiąły się z dnia na dzień. I wprawdzie wpuszczala do celi podkuchenną z jednym posiłkiem, ale oslabiona już nawet nie wstawala. 
    Bracia zakonni widząc siostrę w tak marnym stanie postanowili dla nie zorganizować jasełka.- Może to ją zmobilizuje do życia. kiedyś to tak przeciez kochała. I rzeczywiście Faustyna wstała z łożka, udała się do przedizby  i wzięła udział w jasełkach. Efekt był jednak średni, choć bardzo sie starała. Zasłabła nawet podczas wypowiadania kwestii.
     Jej ból byl tym większy, że brat Albert nie pozwolił w swojej celi trzymać myszki Sabelali- jedynej przyjaciółki Faustyny. Myszkę wypuszczono na wolność na wsi, a Faustyna swoją przyjaźń oddała Bogu.
Kiedy jednak czasami wracała pamięcią do swojej myszki zawsze miała łzy w oczach. nie wolno pozbywać się przyjciela. zadna miłość nie powinna tego wymagać- nawet do Boga. Wprawdzie Ksiądz Franciszek podobno przygarnal myszkę i dobrze sie nią opiekowal, ale tęsknota myszki do Faustyny dawała - jak  podobno mówił- się odczuć. Nic dziwnego zarówno myszka, jak i Faustyna za sobą tęskniły. Wprawdzie Bog dawał jej sygnały, że nadal nad nią czuwa, że widzi jej udręki, ale nic więcej nie zrobił.
       Az dania pewnego, gdy już wszyscy przyzwyczaili się do stanu chorobliwego Faustyny i nikt już na więcej nie liczył zdarzył się prawdziwy cud. Bracia zakonni nie mogli wprost w to uwierzyć.
                                              Faustyna nagle ozdrowiała i jakby przebudzila się z koszmarego snu.
Jak podają kroniki wyszła ze swojej celi, wzieła głęboki oddech i uśmiechęła się do braci. Jej obolała twarz pojasniała, a na ustach pojawił się uśmiech. Nikt nie wie, co tak naprawdę się stało.... Jak niektórzy twierdzą  każdy z nas ma w sobie instynkt samozachowawczy, ktory u mocniejszych gatunków pojawia sie wcześniej czy poźniej..... Czy przestała kochać Boga? Nie sądzę? Czy straciła w niego wiarę? Też nie. A może pojawił się w jej śnie i kazał jej żyć?   Tego nigdy się nie dowiemy.

     Opowiedziałam Wam kcohani te historię- prawda ze niesamowitą-  nie bez przyczyny.
Zyjemy w XXI wieku i każdy z nas ma swojego Boga, do ktorego się modli. Dla jednych jest to stan posiadania, pieniądze, dla innych władza, polityka, blichtr sławy. Dla jeszcze innych zwykłe, prawdziwe uczucia, prostota, ciepłe słowo na dobranoc- realia, bliskość, opieka, przytulenie w cieżkich chwilach zwątpienia, gdy wali się nam cały świat. Dzisiaj ktoś napisał na fejsie: -Gdzie jest twój Bóg?
    Załatwijąc sprawy, jadąc samochodem przypomniałam sobie ten wpis. Pomyślałam mój Bog nade mną czuwa. Nie jestem typem dewotki, która klęczy przed ołtarzem i modli się do Boga, ktory jej i tak nie chce słuchac. Nie ukrywam jednak, że kłoce się z nim i czasami myslę, że przybiera ludzką twarz. Czasami prosze go, żeby jeśli nie chce pomagać, to przynajmniej nie przeszkadzał, czasami prosze go opiekę nawet jesli chwilowo mi jej nie daje, czasami proszę o bezpieczeństwo i ciesze sie jak spoglada na mnie z tej swojej wysokości. A czasami myślę, ze jest tak samo pokręcony, jak ja. Ale moja wiara jest silna! Nie ma w niej miejsca dla Judaszy, oportunistów wobec Boga, bo życie wiara i poezja to jedno. No jeszcze czerwone róże.....Moje leża teraz w wannie, trochę podupadły podaczas tych upałów, ale wieczorem znowu odżyją.
                                         Na koniec moja nauka dla pań....
  Wczoraj podcza babskiego wieczoru przyajciółka opowiadała mi o kolezance, ktora jest z mężem, bo zapewnia jej wygodne życie. ten ją zdradza, a całuje tylko, gdy pokazują się publicznie. Ona cierpi, ale znosi wszystko w imie przywiązania i wygodu. Inaczej  już nie potrafi.
     BIERZMY PRZYKŁAD Z FAUSTYNY. Na pewno nie bylo jej latwo.
Potrafiła jednak zmienic swoje życie z cierniem w sercu  i zacząć wszystko od nowa. Wrocić do świata żywych. Każda z nas ma ten instynkt samozachowawczy. Ja też. U mnie budzi sie wtedy, gdy zaczynają dzwonic banki :) :):)
   Też mam wyrzut w stosunku do swojej suni, że nie ma mnie przy mnie, ale wiem, ze podczas lata na działce jej lepiej. Nic nie może trwac wiecznie i neiskończenie. Nieskończony jest tylko BÓG. My to wiemy... No chyba, że stracimy w niego wiarę. Na razie nam to nie grozi. Niech zatem nad wszystkim z nas czuwa, nie podjemuje za nas deczyzje, ktorych my nie jestesmy w stanie podjąć, bo z niebiosów rzadzi się  latwiej. A nasze zycie i tak jest wytyczną jego boskiego planu...




CO CIĘ NIE ZABIJE...Z pamiętnika siostry FAUSTYNY

Dzień wspaniały można nawet powiedzieć udany, gdyby nie fakt ze moje sprzęty elektroniczne doprowadzają mnie ostatnio do szału , bo z nikim sie nie porozmawiać. TAK NIE MOŻNA PRACOWAĆ! a pracować trzeba. Przypomina mi sie stan wojenny, gdy nic nie działało poprawnie...
    Ale dosyć narzekań .
Nareszcie sie dzisiaj wyspalam więc mam dobry nastrój mimo wszystko Poza tym sama świadomość ze jesteśmy sobą, a Bóg nad nami czuwa jest cudowna.
      Dlatego tez chciałam wam przytoczyć własnymi słowami jedno z objawieniem siostry Faustyny. Skąd o nim wiem ? Jak pamiętacie niedawno byłam w Zakopanem, gdzie poznałam brata Karmelitana który mi o tym opowiadał, z którym odwiedzilam Sanktuarium w Łagiewnikach pod Krakowem.
Pisze o tym, bo Faustna miała - mimo ze żyła w innym wieku- bez dominacji cybernauki podobne spostrzeżenia do naszych.

   Jak chyba już pisałam był w jej życiu okres trudny. Z dziewczyny zamyslonej, może trochę smutnej  zmieniła sie nie do poznania w osobę niemal nawiedzoną. Wcześniej śpiewała w chorze zakonnych, co sprawiało jej wielka radość, brała udział w jaselkach, prowadziła poprawne, spokojne życie zakonnicy. Wykupiła nawet własna kwaterę aby nie byc zależna od bractwa zakonnego. Na czas zakończenia jej budowy zamieszkała w celi wynajętej jej przez brata Alberta. Ale wtedy stało sie coś przedziwnego. Faustyna przestała niemal z niej wychodzić. Przestała przyjmować posiłki i kleczac od rana do nocy na kleczniku rozmawiała z Bogiem.
  Cd n bo muszę jechać po hydraulika krańcu mi sie zepsuł

Pi

poniedziałek, 1 lipca 2013

ZYCIE JAK BAJKA

Kochani wiem zaniedbałam Was, obiecałam- a jak się coś obiecuje trzeba dotryzmać słowa- ze regularnie bedziecie czytać mojego bloga, ale poprzedni tydzień mialam bardzo pracowity: trzy odcinki KLANU, OJCIEC MATEUSZ i serial PRAWO AGATY. Wszystko to zobaczycie na jesieni. Za to dzisiaj pisze w jednodniowym wyprzedzeniem bo jutro rano mogę nie zdążyć.
Tak to już jest albo nic się nie dzieje
albo dzieje się za dużo albo każdy dzień inny, że można zwariować. Nie myślcie tylko, że sama nie myślałam co chcę Wam przekazać. każdego dnia co innego :)
Dzisiaj pomyślałam, że właściwie u mnie się nic takiego nie dzieje, czym mogłabym się pochwalić, to zapytalam mojej przyjaciołki z dzieciństwa- MATYLDY czy mogę coś zdradzić z jej życia. Na to ona: A mów co chcesz- ja nie jestem osobą publiczną.....
No i super pomyślalam, bo kto chce opowiadać o sobie, lepiej schować się za maską i być niewidzialnym tak jest najwygodniej. Coż mnie byłoby trudno...mam własną stronę, na goglach wszędzie moje maile. Juz sama nie wiem co kasuję opróżniając skrzynkę mailową.
Myśląc jednak o cyklicznym blogu zastanwiałam się co chciałaby słyszeć kobiety, o czym najchętniej rozmawiają. No poza wagą tuszą i w co się ubiorą, ale na ten temat dużo w internecie.
Wtedy pomyślałam , że wszystkie lubimy bajki o miłości.
Moja babcia Weronika, która dużo czytala i miała bardzo współczense podejście do życia, jeszcze w wieku 93 lat, z doskonałą pamięcią wspominała swoją pierwszą miłość.
DZIS ZATEM O PIERWSZYCH MIŁOŚCIACH MATYLDY
Matylda nie wiem czy wiecie wychowywala się ze mną na tej samej ulicy, choć była dużo mlodsza od pierwszej chwili czułyśmy się nieodłączne. Potem jej rodzince wyemigrowali do USA a ona wraz z nimi i zostawiła w moim sercu na długie lata ogromną pustkę. Ona też jako mała dziewczynka w obcym kraju czuła się ogromnie samotna. Wtedy w jej życiu pojawił się DANIEL. Można powiedzieć, ze zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jednak z uwagi na sprawy, o  których Mati  zabronila mi mówić jego rodzina była bardzo przeciwna temu związkowi. To uczucie- jak mówi dzisiaj pozostało u niej do dziś. Daniel  o dziwo.....dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Dlaczego tego nie chce powiedzieć, przecież oboje byli dziećmi. Całowali się pod wodospadem i tuch pocałunków też nie zapomni.   
Po powrocie do Polski w jej życiu pojawił się RYSZARD pracował w jednym z tworzących się kabaretów. Był jak to się mówi najpiękniejszym chłopakiem "z naszej wsi "   żeby broń Boże nie obrazić Grudziądzan, bo jak ostatnio tam byłam to metropolia. Wszyscy jednak znali ówczene środowisko studentów i artystów i Ryszarda też pamiętają z licznych wystepów. W każdym razie, gdy pewnego dnia siedziała wśród tłumu dojrzał ją ze sceny i potajemnie przed żoną wręczył karteczkę z nr telefonu. To było uczucie bardzo gorące, namiętne, ale skończyło się nieszczęśliwie. Matylda odeszła. Po prostu wyjechała do Nowego Yorku i znowu straciłam ją z oczu. Wiem, że bardzo to przeżyła, a nie widziła innej drogi wyjścia. 
Trudno mnie oceniać co bym wybrała i jakbym się zahowała w podobnej sytuacji. 
Jak zachowałaby się każda z nas?
Jeteśmy silne, ambitne, walczymy! Aż nagle pewnego dnia stajemy się kompletnie bezradne w obliczu jakiejś sytuacji.....na temat której czytałyśmy, słyszałyśmy ale jej nie doświadczyłyśmy.
No cóż... wiem że MIŁOSĆ ma wiele imion. Gdybym w szeregu ustawiła moich facetów, z którymi byłam i gdyby zawiązano mi oczy wiem, że każdego z nich rozpoznałabym po zapachu, po słowach, po sposobie bycia i prowadzenia konwersacji. Tego nawet, jak ktoś bardzo się stara nie można podrobić. I w morzu niedomówień, czasem klamstwa każda z nas wyłowi i tak swoją perłę.
Czy zechce ją zabrać i chronić, otoczyć ciepłem otulając i głaszcząc, aby nabrała swoistego dla siebie blasku. Porzuciała zimny chłod koralowych głębin morskich i ujrzała przy nas światło. Czy dla jej dobra wrzuciałaby ją z powrotem do oceanu...?
Myślicie, że kobiety tak nie mowią o mężczyznach...?
Ze tylko mężczyźni stawiają nas na piedestale- jako osoby słabe.
Nie nie kochane!
My też doceniamy męskie spinki z perłą w mankiecie.
My doceniamy zarówno Waszą inteligencję, jak i wasze słabości.
To, że najczęściej chcemy się oprzeć na męskim ramieniu- to tylko dlatego, ze łatwiej walczyć we dwoje.
Łatwiej zyć, gdy jest się do kogo przytulić i nie plakać do poduszki.
DZIEWCZYNY NIE PLACZCIE!
Każda w koncu znajdzie swoją perłę.
Ale się
rozgadałam...:)
to na razie trzymacjcie się cieplutko
na szczęście upały ustapiły
wiec wszystko wróciło do normy.
DO USŁYSZENIA KOCHANI