piątek, 19 lipca 2013

MOJA BASIA KOCHANA.....

Pisze coraz więcej w tygodniu postów, bo raz, że ten będzie w dużej mierze poświęcony mojej kochanej agentce Basieńce, w dużej mierze miłości, w trzeciej mierze temu co kocham robić i  czego robić nienawidzę....
     NAJPIERW WAZELINKA DLA BASI....ha, ha
Przepowadzając wywiady z artystami podkreslam  nie tylko aktorami, ale artystami wielu dziedzin, a mam ich na koncie tysiące- zważywszy, że samych nazwisk jest ponad 900, a są tacy w którymi przeprowadziłam ponad sto wywiadów- nazbierało się trochę tego....
              Dokładnie nie pamiętam, a nie chce mi się sprawdza.  Często jednak wkurzałam się, jak aktor prosił, aby zamieścić nazwisko rezysera, powiedzieć, jakie to cudowne warunki panuaja na planie filmowym lub w jakiej agencji jest zatrudniony.
       Teraz, kiedy proporcje dziennikarstwo- aktorstwo zmieniły się na korzyść aktorstwa, wiem co to znaczy. TO ZNACZY SŁOWO PRACA!!!!
   ALE NIE TYLKO....
Byłam chyba w pięciu agencjach aktorskich zanim trafiłam do JMC. Przez przypadek czysty, bo przez moją przyjacółkę Basię Majewska, która zersztą odeszla, a ja błogosławię, że się tu dostałam.
                          DLACZEGO.....?
   Po pierwsze: Dzisiaj, jeśli nie masz swojego agenta NIE ISTNIEJESZ.  Nie wie, kiedy i gdzie odbywają się castingi, nikt do ciebie nie zadzwoni bezpośrednio- mówię o sredniej lidze- takiej, jak ja- i nikt nie zadba o twoją stawkę. Zwykle weźmiesz to co ci dadzą  ciesząc się, że masz w ogóle pracę.
Po drugie: Bedąc już w agencji aktorskiej zwykle jesteś zaszeregowaną mrówką, która czeka na swoją kolej i szczęście. Agencja owszem powiadamia cię o castingach, negocuje twoją stawkę i wypłaca, jak ma kasę. Zdarza się bowiem- a wiem to na pewno- co teraz powiem, że agencja płacąc za czynsze, zusy pracowników ect, ect aktorowi wypłaca w ostatniej kolejności. Te własnie i inne niuanse obnazyłam w telenoweli ZA WSZELKĄ CENĘ, która pewnie tak jak SKUTECZNY ADOWKAT nie doczeka światła widzów i czytelników... Dlaczego to już zostawmy.....
I po trzecie: jeśli trafisz do agencji;  z prawdziwego zdarzenia czyli małej, ktora się tobą tylko i innymi aktorami zajmuje lub do takiej, jak JMC wygrałeś los na loterii.
I wcale nie dlatego, że grasz, bo tu jest akurat bardzo dużo aktorów, a agencja mimo starań nie jest w stanie zapewnić kazdemu pracy, ale daltego, że w porównaniu z tymi w, których już byłam tu panuje cudowna atmosfera. Wszyscy są życzliwi, grzeczni, profesjonalni, a KRÓLOWA BASIA- jest wprost nieoceniona, ze nie wspomnę o szefowej JMC CARYCY JOLI, ale dzisiaj będzie tylko o Basi.
    Dopiero od Basi dowiedziałam się, jak cięzka jest praca agenta z krwi, kości i powołania.
Byłam swiadkiem, jak płakala przez telefon, gdy nie wzięto mnie do roli sędzi, bo nie podobało się, że miałam czerwoną szminkę na foto, a innych zdjęć w agencji nie było. Z opowiadań wiem, ze Basia jeżdziła nocą po supermarketach, aby zdobyć sół dla aktorski do kąpieli, ale nie pojemnik tylko 50 kg, bo aktorka przyjechała z zachodu i stwierdziła, że tylko kąpiel w takiej solance odpręzy ją przed planem zdjęciowym. Jak mi  mówiono Basia odwiedziła kilka skleów, aby po 24 gwieżdzie dostarczyć te sól.
Byłam swiadkiem a właściwie przeżyłam na własnej skórze, jak Basia opierniczyła mnie jak burą sukę, że spóźniałam się na pierwszy plan zdjęciowy.  
    A co dziwne i najdziwniejsze Basia tak traktuje każdego aktora bez wyjątku.
No dobra dosyć tego lizania d...y. JESTEŚ WIELKA I WIESZ O TYM, co tu dużo gadać.
Ale dwa dni temu Baska zadzwoniła do mnie mówiąc: Nie musze już do ciebie dzwonić, bo czytam twojego bloga, co będzie jutro w necie? Wiem wszystko, co u ciebie odp. ze nic, nie napiszę, bo teraz pisze raz w tygodniu.Na to Basia: nie będę czekać do wtorku- Wykluczone! Napisz cos jutro. Koniecznie.
A, ponieważ jestem bardzo zdyscyplinowana tak w stosunku jak do swojego BOGA, tak i do AGENTKI to nie mam wyjścia. Pisze..... 
     To teraz z innej "beczki"....

Wczoraj zadzwonila do mnie mja przyjaciółka MH płakała. Jakiś czas temu bardzo się zakochała, potem były rozstania i powroty, aż wreszcie stwierdziła, że powinna dać sobie z tym spokój, bo ta jej miłość ją wyniszcza. Wczoraj jednak, jej ukochany odezwał się do niej tekstem, który pamiętała z czasów ich wielkiego zauroczenia. Jak zawsze przemawial do niej wyciszonym, męskim głosem i jak zawsze, po angielsku oczywiscie wyznawał jej miłość. Dziewczyna normnalnie wymiękła...A, ponieważ tylko do mnie może mieć zaufanie zadzwoniła prosząc o radę, co ma robić?
       My kobiety jestesmy jednak łase na kwiaty, komplementy i zapewnienia.
Co robić?- powiedziałam. Czułam je łzy przez telefon....więc znowu zapytałam - A kochasz go naprawdę? Potwierdziła bez wahania. - Jesteś tego pewna w stu procentach? No wreszcie wydobyła z siebie głos i jak przystało na prawdziwego BARANA - jesteśmy spod tego samego znaku, tylko ona urodziała się dzień wcześniej, no i w innym roku- oburzona odpowiedziała: - Jak śmiesz mnie o to pytać. Wiesz to doskonale!!! Jeszcze nigdy, nikogo tak nie kochałam. Ten facet zmienił całe moje zycie. Jest dla mnie wszystkim. Nic od niego nie jest dla mnie ważniejsze na świecie!!!!
    - No skoro tak- odpowiedziałam- odpowiedziłam- skoro nic nie jest ważniejsze- to moja kochana jesteś zgubiona!!! Zdaj się na łaskę Boga. Tylko on może tutaj coś zaradzić.
                                 Bo tak naprawdę- między nami kobietami....
Miłość nie zna granic, wieku i przestrzeni. Mozemy naprawdę chwalić Boga, że nam ją dał. ja tez wierzę, że prawdziwa miłość przydarza się człowiekowi tylko raz jeden w życiu. Mówię o takiej miłości, gdy nienawidzisz, kochasz, wybaczasz, odchodzisz, wracasz, bo wiesz, że już nigdy bez tej osoby nie nie będzie miało sensu.
Prawdziwa milość buduję cię od nowa, pozwala ci podejmować decyzje, których przez lata byś nie podjął, pozwala niekiedy na upokorzenia, na rzeczy, o  których byś nawet nie pomyślał, na wszystko czego zechce od ciebie ta druga strona. Jeśli kochasz naprawdę obcy jest ci wstyd, żarty, które z ciebie robią i ludzie, który na skutek twojej miłości cię opuszczają. To prawda- powiedziałam- kochaj i zdaj się na łaskę BOGA, bo ludzka siła tu nie ma nic do rzeczy. Nie wiem czy moja rada uspokoiła moja przyjacołkę, ale nic innego nie potrafiłabym jej powiedzieć.
      Takie my walsnie jestesmy KOBIETY

                                                               A FACECI?
Nie oni są z kosmosu. Jak się taki zakocha- w życiu tego nie powie wprost! Będzie udawał obojętnego, gniewnego, nastroszonego, wesołego, chociaż cierpi i myślał: niech sama przyjdzie, na kolanach. Nie poczeka, niech cierpi, niech placze.....Nie nie onisą z innego gatunku, z innej gliny.
Ja ich kocham, ale kompletnie nie rozumiem, choć muszę. No, ale to już inna bajka.....

                                             A TERAZ COS POWAZNEGO

   Piję sobie dzisiaj czwartą czekoladę. Chyba czeka mnie długi okres odchudzania, ale jak nie potrafię sobie z czymś poradzić jestem wściekła. Na siebie oczywiście. Dzisiaj jest wściekła na nowy MLM.....
Znowu nic nie rozumiem, nie potrafię i mówię sama do siebie: jesteś aktorką - tak? Jesteś dziennikarką - tak? Powinnaś pracować w tym, co robisz najlepiej, a nie po raz kolejny uczyć się czegoś- czego nienawidzisz. I po raz kolejny jesteś z g...nem sama.
   Chyba zadzwonię do Basi, aby się pocieszyć albo wejdę na FACE BOOKA, aby sie rozluźnić. Nie ciepię, jak mi coś nie wychodzi. Ambitny BARAN to kleska- dobrze przynajmniej, że pamięc mają krótką. Na temat swoich porażek - oczywiście......

Brak komentarzy: