sobota, 13 listopada 2010

Zazdrość czy zawiść....?

                                  Im jestem starsza, tym bardziej zadziwiają mnie reakcje moich koleżanek i kolegów aktorów. Pamiętam, że lata temu brak asertywności i żadna siła przebicia w aktorstwie spowodowała, iż postanowiłam wrócić na studia i skończyć dziennikarstwo. Dziennikarstwo wówczas wydawało mi się zawodem opiniotwórczym i naprawdę pięknym. Dzisiaj wiem, że z powyższymi przymiotami nie ma nic wspólnego i trzeba naprawdę siły charakteru, aby za sprawą przeżycia czy uzyskania wyższych profitów nie ulec pokusie zeszmacenia. Mnie się udało, bo sprzedawanie plot nigdy mnie nie kręciło. Może dlatego dużo wcześniej, niż prasa wiedziałam kto się z kim rozwiódł, kto- kogo zdradził lub..... o czym nigdy nie napisano....
     Pracowanie nad pozycją dziennikarską spowodowało jednak moją najpierw eliminację z zawodu aktorskiego, a w ostatnich kilku latach niemal całkowitą, bo tak, jak  w latach mojego raczkowania w pisaniu- pani red . naczelna Kobiety i życia, odrzucając mój wywiad z Jerzym Milianem stwierdziła
:- Nie ważne, że skończyła pani UW z wyróżnieniem. Takie rzeczy się nie zdarzają. Chyba, że pani- o dodała z ironicznie- w końcu jest pani aktorką. /W wywiadzie udzielonym wówczas przez szefa orkiestry Polskiego Radia w Katowicach-  na pytanie- czy piosenkarki próbują załatwić sobie nagrania przez łóżko? Milian odpowiedział dyplomatycznie:
- Z pierwszego zawodu jestem plastykiem, więc piękno kobiecego ciała nie robi na mnie wrażenia.
Redaktorka przyjmująca mój pierwszy artykuł była zbulwersowana zarówno pytaniem, jak i odpowiedzią. Kazała poprawić wywiad zmieniając pytania na: - na jakich instrumentach grają członkowie orkiestry, ilu jest muzyków ect. itd. Wycofałam wywiad, który w niezmienionej formie ukazał się w magazynie "MODA|.
 Dzisiaj podobne pytania są, jak najbardziej na miejscu, tyle, że metody załatwiania sobie pracy i kontraktów nieco się zmieniły, bo samo pójście  z kimś do łóżka przestało być kartą przetargową, a w cenie stało się intrygowanie, podkładanie świń i hołubienie układów.
Moja przyjaciółka Basia Majewska- znakomita zresztą aktorka, również nie jest postrzegana jako siła napędowa tego zawodu, bo panie i panowie obsadowcy pomijają ją w obsadzie aktualnych seriali.
 to nasze zdjęcie z jej wnukami, w garderobie podczas mojego ostatniego koncertu w amfiteatrze , w Parku Skaryszewskim w Warszawie, gdzie podczas Praskich Prezentacji miałam swój półgodzinny recital. Basia  gra za to w reklamach, które doceniają zarówno jej wygląd, jak i pełne zawodowstwo, ale to z kolei drażni środowisko....  Ostatnio jedna z naszych wspólnych koleżanek, z która pracowałyśmy w Teatrze Komedia, widząc mój wywiad z Basią w Teletygodniu powiedziała; - Jak możesz z nią robić wywiady? Przecież w tych reklamach zarabia fortunę? Po co ją jeszcze dodatkowo reklamować? A nóż ktoś zaproponuje jej rolę w serialu?!

Brak komentarzy: