wtorek, 25 stycznia 2011

Marcel Szytelchelm swój pierwszy, prywatny teatr zbudował na stole

To już ostatni czas, aby kupić ŻYCIE NA GORĄCO i przeczytać o szalonym, pełnym ekspresji  Marcelu Szytelchelmie, którego wszyscy pamiętamy ze "Zmienników". Gdy po raz pierwszy do niego zadzwoniłam wydawał się facetem na dystans, trochę nie z tej bajki, który z wielką ostrożnością kontynuował rozmowę z dziennikarką i bardziej- miałam wrażenie- z ciekawości co dalej powie, niż z samego faktu, ze umawiamy się na wywiad. Z czasem, podczas kolejnych naszych kontaktów stawał się bardziej ufny. Opowiedział mi o swojej pasji do teatru, o tym jak będąc dzieckiem budował na stole kuchennym swój pierwszy teatr, a własny pokój zamienił w zaplecze teatralne, gdzie na tablicach wisiały jego aktualne premiery, znajdowały się pudełeczka z fiszkami najnowszych premier filmowych na świecie, a w kątach poupychane były plakaty.
To niesamowity jegomość do wspomnień, którego zapewne jeszcze wrócę.

Brak komentarzy: