czwartek, 5 maja 2011

Trzymajcie kciuki za SABINKA!







 
   Wybaczcie kochani, że jakiś czas nie będę zbyt aktywna - jako publicystka bloga, informując Was zaledwie o ukazujących się artykułach, ale Sabinek- jest bardzo ciężko chory i teraz to spędza mi sen z powiek. Niespełna rok temu zrobił mu się maleńki guzek między palcami, wielkości pryszcza który wyglądał bardzo niegroźnie. Podczas naszej trasy koncertowej ubiegłego lata w woj. Północnym poszliśmy z nim do weterynarza, który zalecił usunięcie ale, że akurat wybierał się na urlop powiedział, ze możemy to spokojnie zrobić już w Warszawie. W październiku czekał mnie mały zabieg żylaka, więc postanowiłam to zrobić tuż po niej. Zabieg/ jak opisywałam już na blogu/ okazał się jednak skomplikowaną operacją, więc znowu termin leczenia łapy Sabinka łapy się odwlekł. Cały czas był jednak pod opieką róż....nych lekarzy specjalistów. W efekcie przeszedł operację w klinice przy Gagarina i rokowania były pomyślne. Żeby nie dostal zakażenia przez miesiąc jeździłam z nim na fachową zmianę opatrunków. Niestety guz okazał się złośliwy, co więcej zaczął rosnąć w nieprawdopodobnym tempie i z orzeszka zrobiła się gula między dwoma placami wielkości wielkiej gruszki. Tuż przed świętami Wielkiej Nocy postanowiłam pojechać z Sabinem na kilka dni w jego rodzinne strony, do Zakopanego, aby tam szukać pomocy. Jakimś cudem- tam owczarki podhalańskie nie zapadają na te różne choroby. Górale, którzy się hodowlą owczarków zalecili wypalenie guza ciekłym azotem. Postanowiłam skorzystać tym razem z  Kliniki na Bemowie polecanej mi  już od dawna  przez Krysię Sienkiewicz. I rzeczywiście dr Paweł Kowalczyk okazał się niezwykle wrażliwym i odpowiedzialnym fachowcem. Niestety dwa tygodnie zabiegów - wypalania azotem i tym razem nie przyniosły spodziewanych efektów. Zdecydowaliśmy się na chemię w tabletkach Masivet. Wcześniej przeczytałam na ten temat wiele artykułów w internecie, w tym niezwykle wzruszający list właścicielki czworonoga, który odszedł zanim zdołała mu go podać. Chciała odsprzedać 1 opakowanie za 700 zł. Lek jest niezwykle drogi, ale podobno przynosi efekty. To łapa Sabina przed podaniem leku i kolejne dni po jego zażyciu.
    Rozumiecie - ze teraz zajmowanie się błahostkami byłyby nie na miejscu. najważniejszy jest teraz Sabin i zarobienie pieniędzy na pokrycie kosztów leczenia. Trzymajcie kciuki, żeby Sabinek to zwalczył. bedę Was informować.

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pani Tereniu serdecznie pani współczuję, wiem, co to choroba psiaka, bo sama to przeżyłam, niestety z tragicznym skutkiem. I, mimo ze miałam bardzo odpowiedzialne stanowisko, w ogóle nie mogłam pracować. Ludzi, którzy nie kochają zwierząt nazywam półproduktami ludzkiej natury, a ich brak współczucia zwykła podłością. Naprawdę trzymam kciuki za Sabinka i za panią. Jestem pełna dla pani podziwu- dla osoby o takiej wrażliwości i postawie człowieczeństwa.

Anonimowy pisze...

Sabinek biedny taki biedny i taki piekny. Sabinku trzymamy kciuki za ciebie chlopczyku biały!!!!!!!!!

Anonimowy pisze...

Zyj Sabinku na przekór wszystkim psom 100 lat

emilia pisze...

Tereniu, zycze z calego serca, zeby Twoj Przyjaciel wyzdrowial.
Ja mam tez psa i tez ma problemy zdrowotne.(alergie).Wlasnie dzis bylam z moja Dzesi u "weta" i dalam zrobic test na alergie....takze w przyszlym tygodniu jak beda wyniki to sie okaze co i jak.
Oczywiscie rowniez trzymam kciuki za Sabinka i badz dobrej mysli....pozdrawiam Nina
ps.bedac jeszcze w Grudziadzu mielismy owczarka podhalanskiego....to byl bardzo madry pies.

Anonimowy pisze...

Tereska wygląda to strasznie, chcoiaż miejmy nadzieję, że się cofnie. ten lek jest naprawdę dobry i jedyny na rynku. Jeśli udało ci się go zdobyć to wielkie szczęście. Współczuję i trzymam kciuki za Sabinka.

Anonimowy pisze...

Sabinku trzymaj się.
Ania

Anonimowy pisze...

Pani tereso słyszałem , ze istnieje jeszcze nowszy lek na takie guzki, bo to wygląda mi na włokaniaka. Nie pamietam nazwy chyba placido czy cos podobnego, niestety jedna tabletka kosztuje jeszcze drożej bo 10 funtów, czyli 50 złotych. Nie namawiam, ale jesli już...trzymam kciuki równiez za panią.

Anonimowy pisze...

Takiśliczny i taki chorutki. Zrowiej nam Sabinku, bo wszyscy za ciebie trzymamy kciuki, az mnie boli buziaczek w czarny noseczek pieseczku sliczny
Ola

Anonimowy pisze...

Trzymam kciuki alenie biadolcie bo zapeszycie ania

Anonimowy pisze...

jak tam czuje się to piękne wielkie zwierze, napisz coś......

Anonimowy pisze...

Nasz piesek Gigant- Bernardyn wyszedł z choroby rakotwórczej i żyje już 5 lat. Musielismy też sprowadzać tabletki nakierowane na nowotwór aż z Anglii, bo Polska jest demoludem zacofanych, jesli idzie o emelentarne dbanie i pomoc zwierzętom. Straciliśmy na to majątek, ale było warto. Myslę jednak, ze pani jest w dobrych rękach, bo slyszalam wiele dobrego o kilinice dr Kowalczyka na Bemowie. Zyczę absolutnej determinacji w ratowaniu Sabinka, nawet jeśli koszty są duże, bo to wiem. Warto inwestować w istoty, ktore kochamy, bo tylko na nie możemy liczyć. na pewno nie na ludzi. Trzymamy z męzem kciuki za sabinka.
Agata z mężem

Anonimowy pisze...

Ta łapka wygląda okropnie czy są jakieś dobre wieści? trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!

Anonimowy pisze...

Tereska. Sabin musi to przezyć wszystko zalezy od jego organizmu, widze że to silny jeszcze zroby pies, przetrzyma to, gorzej jak ty to przetryzmasz jesli chodzi o kaskę, jak czytam trzymam kciuki Adas

Anonimowy pisze...

SABINEK - wie,że Pani Teresa zrobi wszystko ,aby uratować mu życie. Pozdrawiam i jestem pełna szacunku dla osoby,która kocha swojego zwierzaka !!! Ja miałam ukochanego Kota Magnusa,który miał 17-lat jak odszedł...bardzo tęsknię za Jego mruczankami...

Anonimowy pisze...

Potworność te psie choroby. mam nadzieję, że masz wokół siebie samych życzliwych ci ludzi, reszta niech idzie na drzewo

Anonimowy pisze...

Jesteśmy całą rodziną z Sabinkiem i mocno trzymamy oba kciuki. jak o się czuje?