wtorek, 3 września 2013

Nowe projekty, nowe współprace, nowe horyzonty....

Ponieważ dzisiaj bardziej o sprawach zawodowych to też zdjęcie nietypowe...
                                   WITAM WAS KOCHANI na moim blogu
No i tak 1 września dla nas aktorów to początek sezonu, nawet, jeśli tkoś w tym roku nie miał wymarzonych wakacji musi ziebrać się do|" kupy" i syanąć na wyskości zadania.  Dla osób nie związanych z zawodem powiem tylko, że my aktorzy nie zaczynamy nowego roku Sylwestrem, ale dla nas początek roku- to wrzesień!
      Miło mi więc Wam obwieścić, że wracam zarówno do dziennikarstwa prasowego, jak i tu w większej mierze na scenę i do seriali.  Dzięki więc mojemu ukochanemu producentowi PAWŁOWI KARPIŃSKIEMU- bo kocham wszystkich, którzy nie tylko mi umieszczają piękne róże, wyznają każdego dnia na FB milość, ale przede wszystkich TYCH, którzy cokolwiek dla mnie robią, a Pan Paweł dał mi cudowną rolę w serialu. Kocham też calą ekipę KLANU, bo wszyscy bez wyjątków okazali mi w obliczu małego wypadku dużo serca: dziękuję Martusiu, Julku, Grażynko, Małgosiu, Patii i innym. 
Dziękuję też szefowej AGENCJI JMC Joli- wie za co....
Dziękuję MAŁGOSI, że odwiozła mnie do szpitala i spedzila tam ze mną 4 godziny czasu. Chcę również podziekować MICHAŁOWI za to, ze mimo, iż sprawia czasami klopoty, w gruncie rzeczy jest genialnym autorem, pisarzem i przyjacielem, który całe lao odciążył mnie od Saby, którą kocham, ale moje bujanie w obłokach i inne sprawy nie pozwalały mi na należyte zajęcie się psem. Niebawem będą mieli- mam nadzieję lepiej- choć jak mówią mądrzy ludzie licz na siebie- nie na innych. Dziękuję EWUNI, że zechciała dowieść jedzenie dla psa i MM , gdy nie byłam w stanie,  Ale może uda się wszystko doprowadzić do szczęśliwego finału. Przede wszystkim dziękuję MATYLDZIE HARRISON- mojej najbliższej przyjaciółce, bo gdyby nie jej Hollywodzka wiedza i kontakty, wielu spraw nie udałoby się załatwić.
      A teraz , zeby już nie przesłodzić zblożają się sprawy koncertów, programów telewizyjnych,  o ktorych na razie nie wolno mówić, więc chcę tylko powiedzieć o pewnym zjawisku fejsbukowym.
     Do niedawana siedząc po kilka a nawet na fejsie trochę przyznaję oszalałam....ale każdemu się to zdarza, jak słyszę, ale najgorsze, ze iluzją okazują się pewne wyimaginowane miłości czy przyjaźnie!
 Waże jednak, że pewne znajmomości  okazują się zaskakujące . Nie mówię tu o IRENIE, z z którą nie mogłam się spotkac z powodu kontuzji, o ELENIE M. która okazała się moim aniołem, ale o pewnym mężczyźnie, który naprawdę mnie zadziwił.... JANUSZU WAŚCIŃSKIM popularnym jako RAPTUS
 Nie wiem czy jego zdjęcia udało mi się zamieścić, bo ich nie widzę w tej chwili- nie wiem dlaczego...? Ale zaczynamy współpracę- mam nadzieję, owocną, bo przy NIM  wrócił na moją twarz uśmiech,

No i na koniec mala może nieco złośliwa uwaga dla tysięcy moich wielbicieli z FB
NIE WAŻNE SĄ DLA MNIE WASZE OBIETNICE CZY WYZNANIA MIŁOŚCI- dla mnie liczą się najmniejsze gesty przyjaźni i pomocy. Filmiki, pocałunki i wierszyki to tylko słodka iluzja.....

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

ostatnie zdanie - genialne!

Anonimowy pisze...

Zgadzam się. Po dłuższej tyradzie na temat życia i pracy, takie od serca wypowiedzenie, szczerość się czuję. Nie wiem na czym to polega, ale choćby silić sie nie wiem jak na uczciwość w blogowaniu, to i tak zaleci fałszem, gdy się pisarz rozpędzi. A tu prawda, prawda ijeszcze raz prawda. Beata

Anonimowy pisze...

Tego Pana Janusza, ja znam, tzn.słyszałam jak śpiewa - b. dobrze śpiewa i to klimatyczne, no po prostu jest w mojej bajce, jakem Aniela Zdrojewska, też śpiewaczka, tylko nie na estradęJeszcze jedno powiem, że On to nieodkryty talent.

Unknown pisze...

Dziekuję Wam za miłe komentarze