sobota, 2 listopada 2013

SCENARZYŚCI NIE PÓJDĄ DO PIEKŁA

To dzień, gdy najbardziej brakuje nam tych, którzy już odeszli mnie BABCI i mojego TATY.....
i wiem, że czasami wkurza się pewnie z wysokości widząc co się dzieje....No ale dzisiaj nie o tym...
Chwile refleksji to chwile intymne i zostawiam je wyłacznie dla siebie......
                          
Ale jako szefowa zakladu pogrzebowego w serialu "KLAN" 
jakże mogłaby nie odnieść się do tego święta dzisiaj....
Do święta w odniesieniu do KLANU 
Bo - Kto czyta napisy końcowe? Mądrzy widzowie.

     Scenarzyści nie pójdą do piekła!


      A może zrobić coś pożytecznego i upomnieć się o tych właściwie bezimiennych, anonimowych scenarzystów Klanu, o ten sztab ludzi, poddawanych burzom mózgów, stresom, wątpliwościom i rozterkom? Zgoda, ojcem i głównym scenarzystą serialu jest Paweł Karpiński, na nim spoczywa ten ciężar kontynuacji i laur spada, jako na autora najdłuższej polskiej telenoweli. Ale to On, a także współpracownicy scenarzyści dbają o rzeczy prawie niewykonalne, o to, aby nadal to trwało i się kręciło!!! Mój drugi zawód to dziennikarstwo/aktorstwo jest pierwszym, ukochanym/, ale zdążyłam będąc publicystką i także scenarzystką przez te dwadzieścia lat zrozumieć i docenić zawodowstwo twórcy, upomnieć się o jego dzieło!
      Scenarzysta w Klanie musi być uważny i czujny jak pies strażnik, cerber strzegący logiki, prawdy, tej granicy cienkiej, której nie wolno przekroczyć, czyli realizmu. Wszak oglądamy i chcemy oglądać w Klanie odbicie rzeczywistości, naszej, teraz, tutaj, na co dzień. Nie wolno, więc fantazjować, porywać się na sytuacje rodem z science fiction – to kiedyś wykończyło zachodnie superprodukcje typu Dynastia czy Bonanza! Nie wolno marzyć na jawie, pisać zbyt sucho lub zbyt poetycko, wplątywać bohaterów w sytuacje niejasne, nieprawdziwe, mętne, nijakie. Trzeba pozwalać postaciom żyć swoim życiem, rozwijać się, a jednocześnie dbać o psychologiczną prawdę. To już jest wyższa szkoła jazdy! Piąty fakultet w pisaniu. Bowiem, nie może kobieta anioł po dwutysięcznym odcinku stać się wredną suką, no, bo to może miłe do oglądania, ale sprzeczne z wewnętrznym prawem psychologii. Postać ma być pełna, żywa, rozwijać się, a jednocześnie pozostawać” z nami”, taka, jaką ją od początku przyjęliśmy. Przecież to prawie niemożliwe – powiecie! Zgoda. To trudne, bardzo trudne. Pamiętam krytyka, który nie mógł nadziwić się wyobraźni Henryka Sienkiewicza, co wprowadzając po raz trzeci w Panu Wołodyjowskim postać Zagłoby, postać „ na trzy zbytki opisanej uprzednio” sprawił, że osoba ta nadal bawi, zaciekawia i wzrusza! Jak on to robił? Czary, wyobraźnia, perfekcjonizm? Takie samo zadanie mają scenarzyści. I chyba nie trafią do piekła skoro muszą dbać o realizm, barwę, prawdopodobieństwo zdarzeń, a jednocześnie zaskakiwać, puentować, nie nudzić, rozwiązywać wątki na naszych oczach, podawać rozwiązania zgodne z naszymi oczekiwaniami…a jednocześnie nieco inne, lepsze, niż my widzowie sobie wymyślimy. Piekielna gra z widzem! Kto kogo przechytrzy! I pamiętajmy, to scenarzysta musi wygrać! Nie wolno przy tym widza zniechęcić, obrazić, oszukać i pozostawić go w pewnym momencie obojętnym! Postać na ekranie zawsze musi żyć, bo gdy zaczyna być martwa, taka sama, nudna – widz traci zaufanie, aktor się marnuje i męczy, mamy wrażenie stagnacji i powolności. Kirk Douglas, tatuś Michaela, kiedyś odrzucił rolę w sztuce, a motywy podał takie – „ Mam grać świetnego i prawego adwokata w pierwszym akcie, świetnego i prawego adwokata w drugim akcie i takiego samego adwokata w trzecim? Nie, dzięki”
      Miał rację. Najszlachetniejsze charaktery bardzo tracą, gdy pozbawi się ich wad należnym ludziom. Wszyscy je mamy. Scenarzyści muszą, zatem dbać również o to, by w aniołach było trochę diabłów i odwrotnie! Ale na proporcje znowu trzeba uważać! Nie przedobrzyć, nie przesłodzić i od razu – nie przyczernić, nie zdołować! Pozostawić odbiorcom margines na refleksje, a jednocześnie nie ulegać łatwiźnie, pisać dla ludzi, ale nie pod publiczkę, szanować widza, ale nie podlizywać się mu, trwać w rzeczywistości, ale posiadać umiar w czerpaniu z aktualności! Uff, jak gorąco! Sprzeczności, wykluczające się zadania, przeszkody, droga usiana kamieniami, co krok!
      Od lat walczę z utartymi sloganami typu – scenarzysta musi mieć przede wszystkim pomysł, albo tym cytatem z Hitchcocka, że film musi zaczynać się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno wzrastać! Koszmarne bzdury! Pomysł jest ważny, ale z samym pomysłem można scenarzystę posłać na raki, a co do Hitchcocka, choćby w Psychozie lub Ptakach udowodnił, że wcale tak nie jest, a jego sentencja to tylko atrakcyjny żart! W Psychozie kradzież w prologu jest równie ekscytująca, co owsianka na śniadanie, a w Ptakach romans trwa ponad pół godziny nim pierwsza mewa nieśmiało zaatakuje człowieka! Zresztą Klan, to nie film fabularny, z dwoma punktami zwrotnymi i puentą, a coś, co nawet wyjadaczom w sieci wymyka się gatunkowo. Przeczytałam na poważnych stronach, że to zarazem romans, dramat psychologiczny, opera mydlana i telenowela. Woda i ogień? Kwadratura koła! Ja bym dodała jeszcze elementy komedii, filmu obyczajowego i dramatu społecznego. Wcale bym się nie pomyliła, a im więcej określeń, tym dla serialu lepiej. A niechże się wymyka z gatunków, miesza, wybucha niespodziankami, żyje, zaskakuje…
      I nawet w Internecie nie ma o scenarzystach zbyt wiele. Owszem jest polska czepliwość, docinki forumowiczów o takie wpadki piszących jak pomyłka w nazwie kawiarni! Ale jest o aktorach, którzy zbierają laury, są plotki z planu, sensacyjki. Jasne, ale o ciężkiej pracy się nie pisze, to niewygodne i nieciekawe. Niech, więc sobie tworzą kolejne odcinki, pan Paweł ze współpracownikami, ale o ich mękach i niepewnościach nie chcemy wiedzieć! Tacy są widzowie. No to do cholery, chociaż przeczytajcie napisy końcowe z nazwiskami scenarzystów! Ja wiem, że szybko przelatują, ale za kolejnym razem może zdążycie je zapamiętać. Po co? Ażeby im zrobić przyjemność. I sobie też! Wryć je w pałę, zanotować w mózgu. Bez mądrego i wyczulonego scenarzysty nie ma telenoweli, serialu, filmu. Automatycznie też nie ma widza!
I nie ma aktorów. Czyli nas! No, nic nie ma! I kółko się zamyka.

A Klan się kręci!!! Tak, panowie scenarzyści – na pewno nie pójdziecie do piekła!

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

super tekst Pani Teresa napisała. Przyznam, że o paru rzeczach nie miałam pojęcia, a też param sie pisaniem. Ona ma dużą wiedzę...

Anonimowy pisze...

Dobrze napisane o Klanie. Można dodać też barwy szczęścia, bo tam też scenarzyści pracują!!!To widać i słychać. Ale w Klanie też.

Anonimowy pisze...

Gałczyńska coś wie i umie.

Anonimowy pisze...

Gloryfikacja, ale dość trafne spostrzeżenia!

Anonimowy pisze...

mam gdzieś scenarzytów

Anonimowy pisze...

dobre

Anonimowy pisze...

to chyba trza by dać na fanpage Klanu

Anonimowy pisze...

ale się podlizała

Anonimowy pisze...

to chyba dotyczy tych wszystkich scenarzystów, wyrobników pióra serali i naszych i zagranicznych, bo w tej materii nic się nie zmieni, bo nie może - prawo seriali.

Anonimowy pisze...

wyjątkowo dobre i pożyteczne!

Anonimowy pisze...

dobre, dobre

Anonimowy pisze...

mi się podobało

Unknown pisze...

KOCHANI DZIEKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE TAKŻE TE KRYTYCZNE. Ostatnio obchodziliśmy lecie 2.500- odcinka. A czy się podlizuje?
Oczywiście, jakby ktos dostał taka rolę, jak ja też by się podlizywał...ha, ha kocham moją szefową zakładu pogrzebowego i cał ekipę. Pracuje nam sie cudownie. Zawsze nie moge się już doczekać tych zdjęć. A i ludziom się podoba, bo widze to na swoich recitalach.