środa, 5 lutego 2014

CZARY....MARY...wspomnienia z planu

                                 

        W ostatniej transzy videobloga GAŁCZYŃSKA BEZ MASKI było- aż pięcioro gości! Plan przygotowany, ale jak zwykle pełen niespodzianek, szarpanina z czasem, niezawiniony chaos! A wszystkim zależy, aby nie było pustych godzin, długich przerw pomiędzy występami kolejnych gwiazd – stąd logistyczna nerwica, bałagan, podenerwowanie, normalka. Prowadząca ma być na ekranie miła, spokojna, uśmiechnięta, ale w czasie przygotowań niejeden raz zgrzytam zębami.
                   Moje zapiski z planu?
                  Ależ bardzo proszę!
 – Ktoś dzwoni, że nie dojedzie, bo spadł śnieg
-  inny nie wpadnie, bo chory
-  kolejny wpadnie jednak, bo śnieg przestał padać …
 Ekipa głodna i trzeba nakarmić, kawa się rozsypała, telefon w trakcie nagrania, gwiazda narzeka na kostium, ktoś prosi o przerwę na oddech, światło niedobre, aktor chce szybko, bo ma próbę, światło już dobre – aktora nie ma. Kawa zrobiona, szukanie aktora, pretensje do całego świata, zmęczenie ekipy, hałas z ulicy, nie słychać pytań, słychać pytania, nie słychać odpowiedzi, minuty pędzą, czas ucieka, za dużo pudru na twarz, pies gwiazdy nie może być w kadrze, awantura, pies gwiazdy może być w kadrze, trzeba zmienić scenografię, poprawić ujęcie, powtórzyć ujecie, nie zmieniać scenografii, korale na szyi zdjąć, aktor się odnalazł, przerwę zrobić, nie robić przerwy, Uff!
Ale cóż, mój pomysł, mój program – kłopoty na własne życzenie! Chciałaś, to masz! 
        W trakcie kręcenia video bloga wracają wspomnienia!
Wraz z przybywającymi gośćmi pamięć o przeszłości wyostrza się, materializują się przed oczami sceny i obrazy. To Hania Bakuła przyjeżdża, słynna malarka, którą poznałam dzięki naszej wspólnej, wielkiej przyjaciółce Ninie Terentiew, spotkałyśmy się przed wielu laty, gdy byłam jeszcze modelką u Heleny Rubinstein, w czasach głodnych, ale dla mnie wspaniałych. Artystka zgodziła się udzielić mi wywiadu, pod warunkiem, że namaluje mój portret, który potem kupił mi w prezencie na urodziny tatuś/ za grube pieniądze/! Duży talent plastyczny to i gruba kasa! Ten portret jest dzisiaj elementem scenografii. Kręcimy!!!
- Cisza na planie- krzyczy młoda, ale zdolna i stanowcza operatorka.  
        Rozmawiamy, ale Wy widzicie tylko czary, kilka zmontowanych minut dla potrzeb zgrabnego programu, a ja z tych wielogodzinnych sesji ze znajomymi gwiazdami wychodzę podobna do mary!
Jednym słowem czary -mary. Chwiejąc się na nogach, oblepiona problemami i zwierzeniami tych ludzi, staram się wygrać ze swoją prywatnością, intymnością i przegrywam. Mam do czynienia przede wszystkim z ludźmi, pełnymi namiętności i pasji, żyjącymi . jak to artyści, pełną parą. Gdy ich coś boli, to boli tak, jakby im wszystkie zęby rwano na żywca, podczas gdy śmiertelnicy owe klęski przyjmują często tylko wzruszeniem ramion. Artysta, jak kocha, to guziki w koszuli pękają, gdy tworzy, to bramy nieba rosną i otwierają ramiona…
        „Zarejestrowanych” na taśmie filmowej gości już jest sporo: Wanda Kwietniewska, Mariusz Czajka, Darek Siastacz, Marek Frąckowiak,  Krysia Sienkiewicz,  Krysia Tkacz, Beata Kawka, Lidia Stanisławska, Paolo Cozza, Wojtek Pijanowski, Ryszard Rembiszewski, Janusz Waściński, Teresa Lipowska, Danuta Stankiewicz i wielu innych…, których dopiero zobaczycie. To moi przyjaciele. Hieny, egoiści i zazdrośnicy nie mają tu wstępu. To mój program i zapraszam, kogo chcę. Oni wszyscy mają na swoje ekranowe”odbicie”okruszek czasu, ale przedtem i potem, na próbach słuchaczem jestem ja. Skupiona, otwarta, przyjazna. Wcale nie rutynowa  przepytywaczka, ale ciepła pani domu, ucieszona z każdej wizyty. Te porządne założenia mego programu sprawdzają się na ekranie, ten blog ma wiernych widzów…
        Oto przybywa Maciek Orłoś, uroczy, grzeczny, wyważony. Takiego go znacie i  myślicie, że takiego zobaczycie… Otóż nie!
Na z pozoru niewinne pytanie-  Czemu po udanym debiucie filmowym, głównej roli nie został aktorem, otwiera się w nim skala buntu, niezgody, niekończących się, niemych pytań do świata i losu. Nie ma prawd pewnych i trwałych, jest tylko retoryczne pytanie Maćka- czy to piekło tego zawodu sprawiło lub dziwnie urządzony kraj spowodował, iż po filmie „Hania”…nagle nie otrzymywał kolejnych propozycji?
             Jakbym siedziała w cichej, okratowanej celi konfesjonału i wsłuchiwała się w szept aktorów. Szept, który dociera do każdej cząstki mojej świadomości. Ja cichy sens rozumiem i współodczuwam, jestem przecież aktorką.  
         Ogólnie mój program dotyczy miłości i zdawać by się mogło, że szept jest w nim mile widziany. Ach, nic podobnego! Aktorzy niejednokrotnie śmieją się i wrzeszczą o tym boskim darze, prezentując się godnie, prężą piersi z dumą, jak gladiatorzy na arenie uczuć mniejszych i większych!

        Trwa nagranie. W pewnym momencie dowiadujemy się, że umarła Nina Andrycz. Zapada grobowa cisza, kamera przestaje pracować, za oknami wiatr się wzmaga. A przecież nikt od nas nie wymaga nawet minuty ciszy! To dzieje się samoistnie. Przez chwilę nie mogę się skupić, bo przecież czytałam jej ostatni, obszerny i nadzwyczaj szczery wywiad, o jej miłości, o ukochanym teatrze Polskim niszczejącym z braku pieniędzy, o Cyrankiewiczu, Hanuszkiewiczu, Aleksandrze Węgierce, jej profesorze, który na pytanie Niemców, czy jest Żydem – odparł – tak… i został rozstrzelany. A przecież nie wyglądał, niebieskooki, słowiańskie rysy, miał szanse przeżycia, gdyby zaprzeczył…Myślę o słynnej aktorce, wprost stworzonej do grania królowych. Coraz mniej mamy królowych, prawda? Odchodzą wielkie monarchinie ziemskiego cesarstwa, a jeszcze kilka dni temu śniłam, że z nią porozmawiam.
        Ale program musi trwać dalej….
Na szczęście tego dnia to już ostatnie nagranie. Wchodzi moja przyjaciółka Justysia Sieńczyłło. Ekipa jest od samego początku pod jej urokiem. Skromna, normalna, do tego nadal taka śliczna. Rozmawiamy wcale nie o tym, co znajdzie się na taśmie, bo chcemy się sobie zwierzyć i wewnętrznie pobudzić. Wtedy postać na ekranie pulsuje inną barwą…To nam, aktorom, pomaga! Dziwny zawód – niby taki na wynos, a każda rola zostawia ślad…
        To tylko zapiski z planu jednego zdjęciowego dnia, rozedrgany przypływ pytań, wątpliwości. Wynikają z natłoku wrażeń, wspomnień, zmęczenia. Utajonej radości, że oni zostaną na moim blogu utrwaleni. W czasie nagrań mam chwile, że czuję się jakbym ze szczytu wieży Eiffla patrzyła w dół i panowała nad całym Paryżem, a za moment uczucie, że z tej wieży spadam... To przypływ i odpływ energii, lepsze i gorsze sekundy, pytania do samej siebie, czy uda mi się zdjąć z aktorów maskę? Czy po jej zerwaniu zamiast twarzy nie zobaczę drugiej maski…
Tak…. nie chcemy być zbytnio obnażani i dotykani zimnym okiem obiektywu.  Ale nad wszystkim panują twarde reguły rynku. Krążą, jak sępy nad nami, słyszymy ich jadowity syk – szybko, atrakcyjnie, przebojowo! Sentencje z biblii kapitalizmu! A przecież jest się tylko człowiekiem, słabym, wiecznie niepewnym końcowego efektu, narażonym na stres, poddanym próbie wytrzymałości…No cóż, prowadząca musi za wszelką cenę zachować zimną krew. Grać spokój, grać wieczny uśmiech. Znajdować w rozmówcach prawde, skreślać banały, wzniecać iskierki radości, szukać w nich marzeń, po które jeszcze nie sięgnęli, wyzwalać naturalność.
       Łatwo powiedzieć. Czary mary!  
Ale cóż zrobić, gdy Hania Bakuła przypomina mi paryskie czasy, Stankiewicz moje wokalne występy, Cozza mych przyjaciół we Włoszech, Orłoś mój filmowy debiut, z Zosia Czerwińska – teatr „Syrenę” …Czy będzie ciąg dalszy mych zapisków z planu? Zobaczymy…..
 To tak, jakby jeszcze raz przeżywać trudy nagrań, a jednocześnie wspominać życie. To wzrusza, ale i czasem boli…


4 komentarze:

Anonimowy pisze...

rewelacja!!! A jak napisane!

Anonimowy pisze...

dobre to jest andrzej W.

Anonimowy pisze...

bardzo mi się podoba te opisywanie o programie. Danusia

Anonimowy pisze...

Jestem pełen podziwu dla Pani Klasy literackiej. Do tej pory czytałem z ogromną przyjemnością pai wywiady...
Mam nadzieję, że już niebawem zobaczę Panią na czele poważnego magazynu- jako redaktor naczelną. Tego Pani i nam czytającym bym sobie życzył