czwartek, 12 sierpnia 2010

Koszmar nad morzem

7 sierpnia pojechaliśmy do Ustronie Morskiego, bo tutaj i w Kołobrzegu mamy występy- również. Droga fatalna, ulewa, wąskie drogi. Okazuje się ślepe zaufanie GPC- owi, to coś co- może nas wyprowadzić nie na drogę, ale w pole. Nie dosłownie może, jednak trasa z Warszawy przez Bydgoszcz okazała się koszmarem. Na dodatek lokum znalezione przez internet okazało sie dużym niewypałem- "czworaki"!!! Blaszaki, z boazerią, w rzędzie, ze wspólnymi toaletami i natryskiem czyli PAWILONY CAMPINGOWE. KOSZMAR!!!
Po 12 godzinach jazdy z Sabinkiem - owczarkiem podhalańskim, który waży ponad 80 kg i całą drogę wyglądał za okno, więc przejeżdżające w kałużach samochody lały mu wodę na łeb, a przy okazji  i nam na plecy oraz totalne zmęczenie- nie dawały już żadnego imperatywu do działania po 20.00 Chcieliśmy jak najszybciej położyć sie spać, prznajmniej w czystej, bo wymaglowanej pościeli, więc teoretycznie bez bakterii. I,jak to zwykle w życiu bywa telefony do znajomych z prośbą o pomoc okazały się fiaskiem. Trzeba było szukać samemu. Co się jednak okazało... na tym samym campingu, w otoczeniu czworaków stoi piękny, murowany dom, gdzie mieszkają już ludzie w ludzkich warunkach: piękne, przestronne pokoje, łazienki, sanitariaty pod ręka. Pani - właścicielka obiektu, gdy usłyszała, że zamierzam szukać czegoś innego natychmiast zaproponowała tam pokój- choć początkowo miała małe obiekcje z uwagi na psa. W każdym razie żyjemy, po ludzku

Brak komentarzy: