piątek, 13 sierpnia 2010

Ustronie nie oznacza ustronie....

Ustronie Morskie, gdzie mieszkamy, paradoksalnie przy ul Spokojnej stanowi centrum rozrywki tej nadmorskiej miejscowości. Począwszy od wycieczek rowerowych, tłumów wczasowiczów udających się na plażę, place zabaw dla dzieci, niekończące się grillowanie, bar karaoke, amfiteatr z wędzonymi rybami, pobliskie smażalnie ryb na zeszłorocznym tłuszczu wśród których wyrasta jak rodzynek restauracja, jadłodajnia "Gacek" . No i najgorsze- co może się zdarzyć niskie ciśnienie. Pomimo szumu fal i zawsze urokliwego morza, oraz ogromnych połaci zieleni otaczających lasów nie ma właściwie skrawka wolności, dokąd można by pójść na spacer bez tłumu wczasowiczów zaczepiających Sabina, dzieci ciągnących go za uszy, puszczających mu w oczy bańki mydlane lub opasłych, z nadwagą pań pocieszających się, że w tym jednym momencie, kiedy przechodzi uwaga przechodniów nie jest skupiana na zwisających im fałdach tłuszczu. Pełne podziwu są też mamuśki z wózeczkami podjeżdżające jak najbliżej głowy ogromnego owczarka podhalańskiego, zahaczające kółkami wózka o jego łapy i pytające czy dziecko może go pogłaskać , a tak naprawdę wsadzić mu mały paluszek w oko?! Jakby tego było mało wakacje są przecież po to, aby wrzucić na luz i wreszcie dać upust swoim pasjom: nachlać się do woli piwa albo i czegoś mocniejszego, popiardywać bez zahamowań na spacerach, oblepić się tatuażami, bo to modne, córeczce nalepić węża na oko albo wpleść długie modne sznurki we włosy, aby potem ciągnąć je za nie na plaży wyrywając przy tym połowę włosów. Nic dziwnego, że mieszkająca obok 8- letnia Dominika chciałby już wracać do domu. Zresztą tak samo, jak Sabin, któremu pewnie po nocach śni się podwarszawska działka, otoczona lasami, własny basen i nieustannie włączone spryskiwaczki. Tęskni też pewnie za spokojem- tak jak i my. Jedynym momentem, na odrobinę luzu wydawał się spacer na dziką plażę po Faktach, żeby bezpiecznie mógł popływać i nacieszyć się w morzę. Niestety i ta przyjemność została mu po części odebrana, bo nie tylko my wpadliśmy na ten genialny pomysł i o zmierzchu na plaży pojawia się wiele piesków. Ale nie czworonogi stanowią tu problem tylko drogą, którą trzeba tam dojść. Do wczoraj jeszcze całkiem znośna, dzisiaj stała się wręcz obrzydliwa, bo co rusz trzeba uważać, żeby nie wdepnąć w ogromną kupę. Ale nie psią LUDZKĄ!!!-  Ale poza tym jest wspaniale...

Brak komentarzy: